Pozyskanie Cyriela Dessersa oznacza dla Feyenoordu więcej niż tylko zapłacenie uzgodnionej kwoty czterech milionów euro, powiedział dyrektor techniczny Frank Arnesen w rozmowie z Voetbal International. Tygodnik mówi o 'luźnym' wypożyczeniu, które uzgodniono pomiędzy Feyenoordem a Racingiem Genk 31 sierpnia. - Tak, taka umowa z Genk jest - zaczyna Arnesen.
- Cena jest znana: cztery miliony euro - kontynuował Duńczyk. - Ale nie tylko o to chodzi. Nie udało nam się nawet porozmawiać z Cyrielem o warunkach ewentualnego dłuższego pobytu. Ponieważ jego transfer został uzgodniony dopiero na kilka minut przed zamknięciem okienka, nie było na to czasu.
Feyenoord może skorzystać z opcji zawartej w umowie wypożyczenia, ale później pozostają rozmowy z samym zawodnikiem. - Był już w Madrycie, miał podpisać kontrakt z Léganes, kiedy zadzwonił do mnie jego agent: Wygląda na to, że do tego nie dojdzie, szukacie napastnika? - cytuje Arnesen.
- A my takiego szukaliśmy wtedy. Powiedziałem: zabierzcie go do hotelu, my zajmiemy się resztą. Nasz wewnętrzny prawnik, Joris van Bentem, wziął się do pracy jak rakieta, aby na czas załatwić wszystkie formalności. Na pięć minut przed północą wszystko było załatwione, ale nie udało nam się ustalić z Cyrielem żadnych warunków ewentualnego przyszłego kontraktu.
Tymczasem Dessers spisywał się powyżej oczekiwań: Belg strzelił dziewięć goli w 27 meczach Eredivisie i aż dziesięć w Lidze Konferencji (12 spotkań). - Jest dla nas nieoceniony. Najśmieszniejsze jest to, że Bryan Linssen świetnie sobie radził przed przerwą zimową, ale za każdym razem, gdy Dessers wchodził na boisko, strzelał bramki. I to nie byle jakie; rozstrzygał jedną grę po drugiej. Sytuacja jest taka, że musimy sprawdzić, czy uda nam się go zatrzymać.
Arnesen wie, że z powodu tych znakomitych występów, będzie również duże zainteresowanie z zagranicy.
Komentarze (0)