Santiago Gimenez w końcu wrócił do gry w spotkaniu przeciwko Manchesterowi City po dwóch miesiącach nieobecności. W spektakularnym meczu z mistrzem Anglii meksykański napastnik drużyny z Rotterdamu od razu odegrał ważną rolę po tym, jak wszedł na boisko z ławki przy stanie 3:1 w meczu, który ostatecznie zakończył się wynikiem 3:3.
- Pomogł mi cały sztab Feyenoordu, wspierała mnie także moja rodzina. Najważniejsze było nastawienie. To był klucz do szybkiego powrotu do zdrowia. Z każdym dniem czułem, że staję się coraz silniejszy. Krótko po kontuzji powiedziano mi, że będę pauzował przez trzy miesiące.
- Dla mnie celem był wcześniejszy powrót i zdobycie minut w meczu z Manchesterem City. Gra tutaj to dla mnie marzenie. Udało nam się i dziękuję Bogu. Po powrocie czuję się bardzo dobrze. To tylko remis, ale z najlepszą drużyną na świecie.
Santi zdobył jedną z bramek. - Myślę, że to chyba najłatwiejszy gol, jakiego zdobyłem. Jako napastnik, właśnie musisz zawsze być w odpowiednim miejscu.
- Wierzyliśmy w korzystny wynik już przed meczem. Ostatecznie mecz okazał się dla nas bardzo trudny. Do stanu 3:0 mieliśmy bardzo trudne chwile. Po pierwszym golu wiara w zespole wróciła. Po drugiej zaczyna się w to bardzo wierzyć i ostatecznie padło wyrównanie.
- Bardzo mi tego brakowało, to prawda. Bardzo brakowało mi takich chwil z kibicami. Od pierwszego dnia, kiedy tu grałem, czułem wsparcie kibiców i chciałbym im za to podziękować.
Komentarze (0)