Gill Swerts kłopoty zdrowotne ma za sobą, ale na grę liczyć nie może. Mimo to wciąż ma nadzieję na przedłużenie wygasającego latem kontraktu z Feyenoordem.
- Dlaczego nie mogę grać? Bo Feyenoord dobrze funkcjonuje. Ronald Koeman nie ma powodu, by majstrować w podstawowym składzie. Jeśli już dochodzi do zmian, zazwyczaj w linii ataku, logiczne prawda? Obecnie staram się prezentować jak najlepiej w drugiej drużynie. Jeżeli będę potrzebny, jestem gotów. Co pokazywały mecze z VVV i RKC i Twente – mówi Belg.
- Jestem w poczekalni do nowego kontraktu. Dyrektor techniczny Martin van Geel powiedział, że najpierw chce zorientować się w budżecie na następny sezon. Po odejściu Guidettiego, nowy napastnik i numer dziesięć będą priorytetami. Jeżeli uda się obsadzić te pozycje, jest szansa, że jeszcze ze mną usiądą do stołu – mówi Swerts na łamach belgijskiej gazety Het Nieuwsblad.
Swerts przyznaje, że gotowy jest na ewentualne odejście. - Ale obecnie nie mam żadnych ofert. W ciągu dwóch tygodni zakończy się większość rozgrywek i wtedy ruch transferowy się zwiększy. Jestem wciąż pełen ambicji. Nie jestem kimś, kto chce bezczynnie siedzieć. Zwłaszcza po tak długiej kontuzji. Czuję się dobrze i chce grać – nie ukrywa były reprezentant swojego kraju.
- Obecnie mam 29 lat. Jeśli dostanę szansę wyjazdu za granicę, by tam grać w piłkę, będę musiał to wykorzystać. Teraz albo nigdy, w ciągu trzech następnych lat nikt prawdopodobnie się już nie zgłosi. Ale do Belgii nie zamierzam wracać. Przygoda zagraniczna nie oznacza też gry w Holandii. Tu grałem już dla pięciu klubów. Jeśli nie będę mógł zostać w Feyenoordzie, rozdział pod tytułem Holandia będzie dla mnie zamknięty. Ale mam nadzieję na dłuższy pobyt – dodał doświadczony defensor.
- Przeniosłem się tutaj mając czternaście lat, chodziłem też tu do szkoły. Zatem dużo mnie łączy z miastem i klubem. Cóż ,mogę nazwać się prawdziwym Rotterdamczykiem – zakończył.
Komentarze (0)