José Mourinho, podobnie jak Feyenoord jako klub, wygrał wszystkie cztery finały, których doświadczył. Jedna z tych dwóch serii zakończy się w środę.
- Doświadczenie nie pomaga w finałach. Przeżywam ten finał tak, jakby to był mój pierwszy finał dwadzieścia lat temu. Ten finał jest wyjątkowy, ale tej historii o The Special One nie trzeba przypominać. To jest coś z przeszłości, z okresu, kiedy byłem młodszy i mniej dojrzały. Później uświadamiasz sobie, że powinieneś bardziej skupić się na zespole, a mniej na sobie.
Mourinho swego czasu nazywał holenderskie kluby i trenerów naiwnymi w finałach. - Ajax wygrywał europejskie puchary, PSV wygrało w przeszłości Puchar Europy, a Feyenoord zdobył Puchar UEFA w 2002 roku z moim przyjacielem Pierre'em van Hooijdonkiem - odpowiedział sprytnie Portugalczyk.
Opiekunowi Romy nie podoba się również zbyt mały stadion w Tiranie. - To ważny moment dla Albanii, a stadion jest bardzo piękny, szkoda tylko, że nie ma na nim dużej pojemności. Można krytykować UEFA za to, że nie wybrała stadionu dla 60 000 widzów. Poza tym cieszę się, że mogę tu grać, bo trzeba pozwolić, by inne kraje w Europie również mogły cieszyć się finałami.
A wracając do samego meczu, według Mourinho nie ma faworyta. - Nie. Dla mnie to jest 50-50. Mógłbym powiedzieć, że czuję, że jesteśmy lepsi od Feyenoordu. Ale tak nie powiem, bo tego nie czuję. Zawsze powtarzam, że przeciwko Feyenoordowi jest 50-50.
Portugalczyk mówi o dobrej drużynie Feyenoordu, do której ma "wiele szacunku": - Mają dobrych zawodników, są zorganizowani, wiedzą, jak chcą grać. Rick Karsdorp? (były zawodnik Feyenoordu, red.) Zagra.
Komentarze (0)