Witajcie! Dzisiaj będzie nietypowo, nietypowo, bo po pierwsze nie o Feyenoordzie (no może parę słów), a po drugie, bo bardziej osobiście, bez ciekawostek, historii, za to z paroma moimi przemyśleniami, o ile może je tak nazwać.
Kocham piłkę nożną, staram się chłonąć absolutnie wszystko co z nią związane. Jednak ostatnio nie daję rady, jestem coraz bliżej powiedzenia sobie stop! Nie jednak dlatego, że przestała mi się podobać „najpiękniejsza gra” co to to nie, najzwyczajniej w świecie nie cierpię jak jestem do czegoś zmuszany, a zmusza się mnie ostatnio do wielu rzeczy, weźmy pierwszy przykład z brzegu, ot chociażby „polska Borussia” (pozdrowienia dla portalu sport.pl), niewyobrażalne dla niektórych jest nie być kibicem tego zespołu, no bo jak to przecież to najlepszy zespół na świecie (nie licząc Barcelony i Realu, ale o tym za chwilę), który nie pasuje do tej plebejskiej Bundesligi, z najlepszymi piłkarzami na swoich pozycjach, a już zwłaszcza jeżeli chodzi o tych z Polski, szczególnie tyczy się to pewnego napastnika o nazwisku na literę „L”. Gomez, Huntelaar, Podolski, kto to w ogóle jest, takie leszcze to napastnik na „L” zjada na śniadanie, w dodatku popijając ich Raulem. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle, pochwały dla „Lewego”, Błaszczykowskiego i Piszczka i samej Borussi są jak najbardziej zasłużone, są oni wiodącymi postaciami w klubie, który został drugi raz z rzędu mistrzem Niemiec. Jednak gdy pojawiają się głosy, że Lewandowski jest warty 40 milionów Ojro, a Gomez dwa razy mniej, to od razu powinny się pojawić wypowiedzi ekspertów temperujące takie opinię, mówiące „sorry ale się mylisz, a jeżeli dalej jesteś przy swoim zdaniu, to cóż nie znasz się, pieprzysz trzy po trzy, wróć jak ochłoniesz”, zamiast tego mamy tylko przytakiwanie i licytowanie się, Borussia pfff, „Lewy” do Juventusu, Interu, Liverpoolu, Arsenalu, Manchesteru City - przypominam to ten klub, w którym nie gra Dżeko, i nasz Super Guidetti (i to by było to słowo o Feyenoordzie) i tak festiwal dziennikarskiej masturbacji twa dalej. Oczywiście w całej tej historii nie mogło zabraknąć piłkarskiego menadżera. Pan poseł (świetna frekwencja w sejmie by the way) raz po raz żali się w mediach o tym jak to złe jest szefostwo BVB, jak to nie chce wynagrodzić jego podopiecznego, kasą na poziomie Podolskiego czy to Gomeza, a rzuca tylko marnymi ochłapami, co z tego że zagrał on jedynie jeden przyzwoity sezon, nie to nieistotnie, w końcu trzeba nachapać się póki się da i jednocześnie, pokazać wdupiemanie dla wszystkich elementarnych zasad negocjacji, zwłaszcza tych dotyczących pieniędzy, zamiast tego lepiej podkręcać szumek medialny i obrażać się na nielicznych krytykujących, patrząc przy okazji jak żurnaliści łykają wszystko co im nawiniesz potakując przy tym jak mały zabawkowy piesek stawiany w samochodach.
Ale przejdźmy do kolejnego punktu programu czyli Ligi Mistrzów a w zasadzie patrząc na to jak postrzegana jest przez media i większość fanów piłki (o nich za chwilę) w naszym kraju do Realu i Barcelony, od początku sezonu przyjęto tezę, że jest to rywalizacja niedostępna dla innych, a piłkarski plebs praktycznie mógłby w Lidze Mistrzów nie wystartować, gdyż jedynym dopuszczalnym rozstrzygnięciem, miał być finał między tą dwójką i „magiczny” sto pierwszy pojedynek w sezonie Messiego i Ronaldo, tymczasem cóż rzeczywistość dla paru panów okazała się bolesna, Real i Barcelona odpadły pokonane przez Chelsea i Bayern (nawiasem mówiąc zabawne było to jak pewni zwycięstwa zespołów hiszpańskich byli dziennikarze polskich portali, nie znali składów ich rywali czy co, czy może pomylili je ze składami Legii i Wisły), w swej naiwności myślałem więc, że chociaż do następnego sezonu cała sytuacja się lekko uspokoi, główne strony pewnych portali odpowiedziały mi jednak „raczysz żartować” i zamiast chociaż małej zmianki o zwycięzcach, jęczenie na poziomie gimnazjalistów, jak to możliwe, co się stało, przecież to bogowie ci drudzy to amatorzy. Jestem pewien, że przed finałem sytuacja się powtórzy i zamiast analizy jego uczestników będziemy mieli kolejny nieskończony lament nad upadkiem piękna futbolu. Ale ja o polskich kibicach tych zespołów miałem jeszcze wspomnieć, tak naszła mnie pewna refleksja, że antagonizmy między tymi dwiema grupami są chyba większe, niż między ich odpowiednikami w Hiszpanii, z niecierpliwością czekam na pierwsze ustawki za wolność „Katalonii”.
I to by było na tyle, jeżeli komuś nie pasowało to, że nie na temat to wielkie przeprosiny, jednocześnie składam obietnicę poprawy i gwarantuję następny felieton już o Feyenoordzie :)
Komentarze (10)
Jakub
Maszol oby nie oby nie, na razie możemy być spokojni nawet jak w przyszłym sezonie mamy mistrza, to polscy sezonowcy Holandię mają ogólnie w czterech literach, a jeżeli chodzi o polskich piłkarzy, to dobrych na rynku nie ma, a jeżeli już jakiś się pojawi to mamy cenę z kosmosu, więc za Polakiem na De Kuip sobie poczekamy. I tak już kończąc ten temat, dowód na to że nie którym na prawdę kompletnie odpierdala http
/romankolton.blog.interia.pl/?id=2300319 MC, Real WTF
DamianM
Celtic też swego czasu cieszył się sympatią, a jak odeszli Polacy spadło to. Ale u nas tak jest od zawsze, przyjdzie Polak, czy są wyniki, zaraz są i sezonowcy i tego obawiam się w naszym przypadku.
furtok13
Ciekawy tekst Yagebu,co do kibiców BVB to w Katowicach jest ich sporo,osobiście wole Dynamo Drezno
Sytuacja BVB była gorsza bankructwo było bardzo blisko
Jakub
Dzieki Mucha, co do BVB i ich kibicow w Polsce to zawsze trochę ich bylo, nawet chyba więcej niz Bayernu, a to ze teraz namnozylo się sezonowcow cóż normalne, zawsze tak było i niestety bedzie, tutaj wylane, wkurzaja tylko dziennikarzyny ktore mają klapki na oczach i w takich sezonowcow rodem z bravo sport sie zamienily, i poza BVB, Barca/Realem nic już nie istnieje dla nich, i tak jak mowisz Elos niekibicowanie BVB to wręcz grzech
Mucha_SCF
Fajny tekst
Elos, nie do końca jest jak piszesz. BVB jakos odkąd pamiętam cieszyło się w Polsce sympatią. Chociażby w latach 90 tych mecz BVB- Widzew (chyba) gdzie przepraszali nas za zachowanie szwabów w meczu rozegranym parę miesięcy wczesniej w Zabrzu, Polska- Niemcy, gdzie ci cisnęli ze swastykami i hasłami o Auswitzch.... Ja się cieszę że nie będzie finału Real- Srarca, rzygać mi się chce promowaniem tych drużyn przez UEFA i sędziów. Chociażby wydymanie Milanu w 1/4 finału... Z ligi niemieckiej jakąs tam sympatią darzę Fortunę Dusseldorf i Eintracht Frankfurt, tak jakos
elos 16
Ja jakoś za Bundesligą specjalnie nie przepadam. I faktycznie odkąd BVB kupiło Polaków i zaczęło wygrywać to kibiców tego klubu zaczęło przybywać jak grzybów po deszczu, normalni sezonowy którzy denerwują mnie jak cholera. Teraz karygodne jest nie być kibicem bvb. Co do LM to też liczyłam na finał Real - Barca, no ale to jest futbol i po raz kolejny zrozumiałam że tu nic nie można przewidzieć.
Boras8
yagebu od następnego sezonu wszyscy będą się Feyenoordem jarali
Jakub
To tak, co do bundes przyznam, że lubię ją jak i całą niemiecką piłkę, jednak bez żadnego ulubionego zespołu, i to co głównie napisałem nie było po to żeby po BVB jechać, ale to było takie uzewnętrznienie się frustracji jaraniem się Polussią (made by sport.pl) Realem i Barcą, a co do sytuacji finansowej, to Borussia była chyba nawet w bardziej katastrofalnej sytuacji jak my, również kupowali piłkarzy słabych za duże pieniądze, ale udało się im z tego wyjść, więc mam nadzieję że na prawdę Gudde brał od nich parę "lekcji"
DamianM
Kiedys nawet byl temat ze Gudde tam pojedzie do BVB bo oni byli w takiej samej sytuacji co my i co im wyszlo. Moze teraz dziala to w naszym przypadku? Oby.
Norbi
Ogólnie sram na bundesligę i mam ją gdzieś nie lubię Bayernu, a więc dobrze, że Borussia ich wyrąbała jak chciała, tyle w temacie.