Piąte wiosenne zwycięstwo SC Heerenveen przy nieoczekiwanych stratach punktów drużyn z czołówki tabeli daje nadzieję na większe emocje w walce o tytuł mistrza Holandii. Podopieczni Rona Jansa utrzymali się na najniższym stopniu podium. Może stać ich na więcej?
Wszyscy grają dla Heerenveen
Trzy tygodnie temu po raz pierwszy pojawiły się nieśmiałe komentarze, które sugerowały włączenie się „Fryzów” do walki o tytuł mistrzowski. W tym czasie SC Heerenveen zdobyło dziewięć punktów w trzech meczach i zadomowiło się na podium Eredivisie. Tym razem piłkarze Rona Jansa, którego po sezonie zastąpi Marco van Basten, wygrali z NAC dzięki bramce Igora Djuricica. Drugi mecz z rzędu bez gola zaliczył Bas Dost.
Heerenveen może nieśmiało myśleć o walce o najwyższe czele również dzięki słabszej formie pozostałych drużyn z czołówki. Solidarnie 0:3 przegrały PSV i AZ, Feyenoord tylko zremisował. Klub z Eindhoven poległ na Euroborgu, gdzie kibice mogli obejrzeć odrodzenie FC Groningen. Fani wreszcie oglądali drużynę w takiej formie, w jakiej by chcieli. Niechciany w Ajaksie Hyun Jun Suk został w niedzielę bohaterem, zdobywając dwie piękne bramki.
W Utrechcie AZ utrudniło sobie zadanie, tracąc na początku meczu kapitana i lidera defensywy, Nicklasa Moisandera. Fin wyleciał z boiska za faul w polu karnym, a osłabiona drużyna z Alkmaaru nie była w stanie nawiązać równorzędnej walki z prowadzonymi przez Alexandra Gerndta piłkarzami Jana Woutersa.
Ajax trzyma fason
Mistrz Holandii wygrał po raz drugi z rzędu, tym razem dużo bardziej przekonująco. Dzięki bramkom Bułykina i Vertonghena Ajax po ośmiu minutach prowadził już dwiema bramkami i do końca spotkania kontrolował grę. Trenerowi Frankowi de Boerowi udało się wreszcie jako tako zmontować linię obrony. Zawodził jedynie ustawiony tego dnia po prawej stronie Ricardo van Rhijn, który miał duży udział w bramce dla drużyny przeciwnej.
Wynik 4:1, ale na korzyść gości, padł również w starciu w Doetinchem. De Grafschaap stacza się po równi pochyłej w kierunku Eerste Divisie. Bezpośredni rywal w walce o utrzymanie, VVV, miał wprawdzie kłopoty z opanowaniem sytuacji na boisku, ale po przerwie za sprawą Danny'ego Holli i spółki odgryzł się gospodarzom czterema trafieniami.
4:1 na wyjeździe zwyciężyli również piłkarze Twente. Podopieczni Stevena McClarena nieoczekiwanie łatwo poradzili sobie z Vitesse. Bohaterem po raz kolejny był Luuk de Jong, który wyrasta na lidera drużyny z prawdziwego zdarzenia. Rzutu karnego dla gospodarzy nie wykorzystał wracający po Pucharze Narodów Afryki reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej Wilfried Bony.
Głupota Guidettiego
Feyenoord bardzo długo pracował na wywalczenie prowadzenia w starciu z RKC. Dobrze dysponowany był bramkarz przyjezdnych, Jeroen Zoet, ale w końcu po rzucie karnym pokonał go John Guidetti. Szwed chwilę później znalazł się w szatni, bo za ściągnięcie koszulki obejrzał drugą żółtą kartkę w meczu. Trener Ronald Koeman nie krył zdenerwowania. Osłabiony Feyenoord stracił w końcówce gola i – wydawałoby się – pewne trzy punkty.
W sobotę swój mecz rozgrywała także najbardziej polska z drużyn Eredivisie, Roda JC. Występ obu polskich bramkarzy, Pawła Kieszka i Mateusza Prusa, stał się możliwy po czerwonej kartce, którą obejrzał wypożyczony z FC Porto podstawowy golkiper „Górników”. Heracles zdobył po zmianie na pozycji „jedynki” bramkę z rzutu karnego i zaliczył kolejne zwycięstwo.
ADO, tym razem bez Ebiego Smolarka, tylko zremisowało na własnym boisku z Excelsiorem. Piłkarze z Hagi mieli sporo szczęścia w końcówce (o tym niżej w opisie kiksa kolejki), wcześniej rywali ratował seryjnie świetnie dysponowany golkiper Wesley de Ruiter.
Bramka kolejki
Chociaż jak zwykle pięknych bramek na holenderskich boiskach nie brakowało, tym razem faworyt tej klasyfikacji był jeden. Gola kolejki zdobył według niderlandzkich dzienników piłkarz kolejki, Koreańczyk Hyun Jun Suk, który sprytnym lobem umieścił piłkę w siatce PSV, wykorzystując wyjście z bramki i złe rozegranie piłki Andreasa Isakssona.
Kiks kolejki
Tym razem zdecydowanie największy błąd popełnił sędzia. Jan Wegereef wypaczył wynik starcia ADO z Excelsiorem, kiedy w ostatniej akcji meczu nie zauważył ewidentnego zagrania ręką Coutinho w polu karnym (film 4:23). Excelsior potrzebuje punktów w walce o utrzymanie, arbiter wolał chyba jednak nie psuć humorów miejscowym kibicom.
Więcej o Eredivisie na igol.pl.
Autor podsumowania - Kamil Gronowski
Komentarze (0)