Arne Slot został skonfrontowany z ciekawą statystyką po zwycięstwie Feyenoordu 3-4 nad Go Ahead Eagles. A mianowicie, od czasu przyjścia trenera w 2021 roku, zespół zdobył aż 30 punktów, kiedy musiał odrabiać starty. To najwięcej spośród wszystkich klubów Eredivisie. I w sobotę znów tak się stało. Feyenoord przegrywał 2-0, ale znów odrobił straty i ostatecznie wygrał.
- Nie wiem, czy to komplement. Można powiedzieć, że albo zawsze źle zaczynasz, albo zawsze dokonujesz dobrych zmian. Na pewno mogę powiedzieć, że mamy teraz dobrych zmienników. Tym razem też ci, co weszli, pokazali się z naprawdę dobrej strony. To tylko plus dla tego zespołu - powiedział Slot, który z ławki wpuścił m.in Oussamę Idrissiego, Jacoba Rasmussena i Alirezę Jahanbakhsha.
W Deventer Feyenoord znów źle zaczął, ale i też opuścił stadion uśmiechnięty. - Nie powinno tak być, szczególnie przeciwko drużynie, która ma zero punktów po czterech meczach, przystępuje do kolejnego pojedynku bez większej pewności siebie, a grasz na stadionie z tak fanatycznymi kibicami. Kiedy już po 15 minutach prowadzą 2-0, wiadomo, że każdy gol, rzut wolny czy rożny spotka się z żywiołową reakcją.
Slot nie szczędził też słów pochwał w stronę swoich podopiecznych, którzy się nie podłamali na początku, ale zaniepokojony był straconymi golami. - To jest lekcja: możemy grać bardzo fajny futbol, ale w każdej sekundzie możemy stracić też bramkę - powiedział pod koniec trener, który nie zapominał też o fakcie, że nie wszyscy są gotowi do gry od początku do końca.
- Nie brałem pod uwagę, że Orkun (Kökçü - przyp. red.) będzie w stanie zagrać 90 minut. Dávid Hancko został mocno uderzony i musiał w końcu zejść, a my wykorzystaliśmy piątą zmianę.
W sumie Slot dokonał pięciu zmian, a wśród nich byli też młodzieżowcy Benita i Hartman. - Mimi czasami nie oceniał dobrze sytuacji, ale starał się i zanotował bardzo ważną interwencję pod koniec meczu. Quilindschy znów był doskonały. To komplement dla akademii, że dwóch piłkarzy wchodzi i pokazuje się z pozytywnej strony.
Komentarze (0)