W wygranym meczu z Go Ahead Eagles (3-4) Feyenoord pokazał wiele twarzy, ale na koniec wieczoru wisienką na torcie było kapitalne trafienie Sebastiana Szymańskiego.
Czy Polak zaplanował to uderzenie? - Oczywiście, że nie, to była szybka decyzja. Cieszę się, że było to na 2-4, bo przeciwnik zaczął grać długie piłki, więc ta bramka była bardzo ważna. Ale byłem oczywiście szczęśliwy, bo był to dobry strzał i mam nadzieję, że w następnym meczu uda mi się to powtórzyć - mówił po meczu pomocnik. Tradycyjnie już Polak świętował trafienie na swój sposób.
- Rozmawiałem z przyjacielem z Polski i postanowiliśmy za każdym razem w ten sam sposób świętować nasze bramki, to była inspiracja - powiedział uśmiechnięty Szymański dla RTV Rijnmond.
- Jeśli chodzi o sam mecz, dobrze, że dalej graliśmy swoje, nawet w momencie, kiedy było 2-0. Dzięki temu zdobyliśmy dwie bramki jeszcze w pierwszej połowie, więc to dało nam więcej pewności siebie na drugą połowę. W tym meczu pokazaliśmy naszą mentalność.
Szymański już jest bardzo popularny wśród kibiców, ale czy on sam zdaje sobie z tego sprawę? - Nie wiem. Robię co mogę i jeśli kibice są zadowoleni, to ja też. Oczywiście dam z siebie wszystko dla tego klubu, kibiców i drużyny.
Sebastian wie jednak, że ma jeszcze pole do poprawy. - Oczywiście muszę jeszcze poprawić pewne elementy, ale już jest lepiej niż w dwóch pierwszych meczach.
- To samo dotyczy drużyny całościowo. Teraz znamy się lepiej. Mamy wielu nowych zawodników, więc musieliśmy się nauczyć, jak wszyscy grają. Rozumiemy się coraz lepiej i z meczu na mecz będzie się to poprawiać.
Reprezentant Polski na koniec został zapytany o to, czy jest gotowy do rozgrywania dwóch meczów w tygodniu. - Mam nadzieję, że tak, zobaczymy.
Komentarze (0)