Jorien van den Herik był prezesem Feyenoordu, gdy Rotterdamczycy zdobyli Puchar UEFA w 2002 roku. Holender wciąż żywi ciepłe uczucia do Feyenoordu i obecnie przebywa w Tiranie, aby z bliska obserwować szaleństwo związane z finałem.
- Moja miłość do Feyenoordu nie została mi odebrana przez ludzi, którzy robili wszystko, co w ich mocy, łącznie z celowym manipulowaniem kibicami, aby skłonić mnie do odejścia, wiedząc, że nie będę pozytywnie nastawiony do ich planów na przyszłość - powiedział Van den Herik w rozmowie z De Telegraaf o swoim nieprzyjemnym odejściu z De Kuip. Po wielu latach były prezes otrzymał już zaproszenie od Feyenoordu.
- Przypuszczam, że to dzięki nowemu dyrektorowi generalnemu Dennisowi te Kloese, który wywodzi się z kultury sportowej, w której zawsze szanuje się byłych prezydentów, po szesnastu latach otrzymałem zaproszenie na finał w Tiranie.
Feyenoord zdobył Puchar UEFA, pokonując Dortmund. Jaki był najlepszy moment? - Gwizdek końcowy! Przed przerwą prowadziliśmy 2:0, ale kiedy Dortmund strzelił bramkę, byłem jeszcze bardziej zdenerwowany niż wcześniej. Na ogół jestem w stanie kontrolować swoje emocje. Nauczyłem się tak postępować, bo w emocjach lepiej nic nie mówić i nic nie robić.
Komentarze (0)