Feyenoord Rotterdam pokonał u siebie Willem II Tilburg 5-0. Do prawie końca pierwszej połowy nic na to nie wskazywało, bowiem drużyna rozgrywała wręcz fatalne spotkanie, ale w ostatnich sekundach wynik otworzył Jens Toornstra. I potem poszło już z górki. Trafiali dalej Bryan Linssen, Luis Sinisterra, Steven Berghuis i Orkun Kokcu.
Przez długi czas nic nie wskazywało, że Feyenoord strzeli w ten weekend tyle goli. O pierwszej połowie najlepiej było szybko zapomnieć, oprócz jednego momentu. A nim był oczywiście gol w ostatnich sekundach. Jens Toornstra otrzymał w pole karne podanie od Marka Diemersa, ładnie piłkę opanował i pewnie pokonał bramkarza gości. I od tego momentu rozpoczął się pogrom.
Feyenoord zaczął grać szybciej i było widać zdecydowanie zmianę w grze, a goście z kolei się cofnęli. I na efekty nie musieliśmy długo czekać. Zaczęło się, gdy kapitan Sebastian Holmén zagrał piłkę w nogi napastnika Bryana Linssena, który strzelił w słupek z około osiemnastu metrów. Ale niedługo po tym Linssen się poprawił i podwyższył wynik.
Dwie minuty później było już 3:0. Tym razem Linssen ponownie łatwo wszedł w pole karne i obsłużył Sinisterrę, który dopiero co wszedł na plac gry. Po ponad godzinie, Steven Berghuis wykorzystał rzut karny po faulu na Linssenie. W drugiej połowie mecz naprawdę wyglądał, jakby Feyenoord grał sobie w gierkę na treningu.
Petrovic próbował coś, wprowadzał nowych zawodników, ale to nie zmieniło obrazu spotkania. A tylko pokazało, z jakimi problemami zmaga się jego drużyna. Wynik ustalił osiem minut przed końcem Orkun Kökcu, który ładnie przymierzył ze skraju pola karnego. Więcej bramek już nie zobaczyliśmy i teraz Feyenoord może w świetnym humorze przygotowywać do arcyważnego meczu z sc Heerenveen o półfinał Pucharu Holandii.
Komentarze (0)