I stało się. W sobotę klub za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej poinformował, że Ronald Koeman nie przedłuży swojego kontraktu i po zakończeniu rozgrywek zakończy trzyletni etap w Rotterdamie. Czy etap pozytywny, czy bardziej negatywny, zdania są podzielone. Jedni mówią i piszą, że klub wyszedł na prostą, drudzy zaś pytają: 'Jak to? Przecież od kilku lat jak nas w Europie nie było, tak nie ma. Nie mówiąc o mistrzostwie, czy triumfie w Pucharze Holandii'.
Oczywiście powyższy cytat nie odnosi się do gry w eliminacjach do Champions League czy Europa League. Niemniej jednak w tym wpisie nie chciałbym komentować wyników pracy Koemana, ale zastanowić się głębiej nad tym, co interesuje nas najbardziej – kto za pół roku obejmie Feyenoord? To pytanie przewija się teraz po kilkanaście razy dziennie. Jeszcze więcej pada ewentualnych następców 50-latka.
Gdzie się nie rozglądniemy, widzimy przeróżne nazwiska. Ja chciałbym przytoczyć faworytów znanego bukmachera, Unibet. Kto na pierwszym miejscu? Oczywiście stary przyjaciel Martina van Geela, Co Adriaanse. Ale jeszcze lepiej jest dalej: Peter Bosz, Jean-Paul van Gastel, Bert van Marwijk, Dick Advocaat, Fred Rutten, Louis van Gaal, Marko van Basten, Ruud Gullit, Martin Jol, Frank Rijkaard, Rene Meulensteen, John van der Brom, Josef Kiprich, John De Wolf i Willem van Hanegem.
Pewnie jak czytacie powyższe nazwiska, chociaż niektóre, to pojawia się uśmiech na twarzy. U mnie pojawił się on przy Rijkaardzie. A tak na poważnie, zestawienie nieco na wyrost. Chociaż muszę przyznać, że znalazł się tam mój obecny faworyt – Peter Bosz z Vitesse. Pamiętacie go? W lipcu 2006 roku przyjął ofertę jako dyrektor techniczny w byłym klubie za czasów kariery piłkarskiej. Swoje stanowisko opuścił 14 stycznia 2009 z powodu sprzeciwu wobec zwolnienia trenera, Gertjana Verbeeka.
Pewnie nie tylko ja z wielkim bólem wspominam tamten okres. Nikt nie spodziewał się, że przed nami tak trudne lata. Niektórzy mogą oceniać jego osobę właśnie na podstawie tamtego etapu. Ja tymczasem odpowiem – popatrzcie na jego dalsze losy. Trenerskie losy. 2 maja 2010 podano, że Bosz zostanie szkoleniowcem Heraklesa. Z klubem z Almelo związał się dwuletnim kontraktem. To właśnie na Polman Stadion udanie rozpoczął przygodę z ławką.
W debiutanckich rozgrywkach jego podopieczni zajęli ósme miejsce w Eredivisie. Później dwa lata z rzędu Herakles kończył na dwunastej pozycji. Stworzył zatem stabilny zespół, a co więcej wydał w świat kilka znanych nazwisk jak chociażby Bas Dost czy Samuel Armenteros. Co do tego drugiego, obecnie to cień tego zawodnika. I otwarcie przyznam, cieszę się, że po sezonie przestanie ubierać czerwono-białą koszulkę. Kompletna klapa. A wracając do Bosza.
Niespodziewanie po trzech kolejnych sezonach objął mające wielkie plany Vitesse. I co? Wystarczy popatrzeć na obecny stan Eredivisie. Znakomite osiągi i to mimo sprzedaży gwiazd (Bony, Van Ginkel). Wpływ ma na to też duży zaciąg z Chelsea Londyn, ale przecież to też jego zasługa. Że poukładał to wszystko i odpowiednio dobrał zmienników. A to co zrobił z Kelvina Leerdama, naprawdę jestem pod wrażeniem.
Na tę chwilę jestem wielkim zwolennikiem jego przyjścia. Główny powód to znajomość realiów holenderskiego futbolu no i w końcu bardzo wiele łączy go z Feyenoordem. Gdzieś w komentarzu przeczytałem, że nie odpuści wielkich pieniędzy w Arnhem. Nonsens. Tym bardziej, że w jednym z wywiadów przyznał, że poprzednie wydarzenia nie mają na nic wpływu. Moim zdaniem Van Geel powinien poważnie pomyśleć na kandydaturą tego pana.
Z czerwono-białymi pozdrowieniami, Damian.
Komentarze (0)