Zwykle gdy Anass Achahbar trafia do bramki przeciwnika, robi to w efektownym stylu. Dwa fenomenalne gole przeciwko PSV z ostatniego sezonu są nadal w pamięci kibiców, a w czwartek mały napastnik znów zdobył fantastycznego gola. W 71. minucie przepiękną przewrotką pokonał swojego byłego kolegę, Erwina Muldera i doprowadził do remisu. Portowcy odzyskali wtedy wiarę, że uda się wygrać, ale po ostatnim gwizdku znów zeszli w fatalnych nastrojach, bowiem po raz czwarty z rzędu przegrali (1-2). - Niestety, moja bramka nie wystarczyła, żeby zdobyć trzy punkty - ubolewał Achahbar.
- Po wyrównującym golu pojawiła się nadzieja na korzystny wynik. W tym momencie wydawało się, że uda nam się zdobyć jeszcze zwycięskiego gola, ale tak się nie stało. Dlatego jestem rozczarowany, mimo, że zdobyłem ładną bramkę - dodał wychowanek, który na boisku pojawił się już w trzydziestej minucie, zmieniając kontuzjowanego Michiela Kramera. - Widziałem, że Michiel niebawem zejdzie. Wtedy musiałem być już gotowy. Podobnie jak w poprzednim sezonie, muszę być cierpliwy, ale jeśli dostanę szansę, daję z siebie wszystko - zapewnia Anass.
Za trzy punkty dla Dumy Fryzji trafił Joey van den Berg, chociaż to Achahbar stanął przed ostatnią szansą w tym spotkaniu. Niestety w doliczonym czasie gry pomylił się. - Myślałem, że jestem na spalonym - skomentował wspomnianą sytuację. - Dlatego natychmiast strzelałem. To bardzo rozczarowujące, ale musimy z tego wyjść. Mamy wystarczająco dużo doświadczenia w zespole, aby przezwyciężyć słabszy okres - podsumował snajper Feyenoordu.
Komentarze (0)