Trener Arne Slot nie jest jeszcze zadowolony ze stanu rzeczy w Feyenoordzie na tak wczesnym etapie przygotowań. Kadra musi być zdecydowanie wzmocniona, o czym świadczy porażka 0-7 w towarzyskim meczu z FC Kopenhaga. W nowym Voetbal International trener rozwinął ten temat.
- Porażka 0-7 w pierwszym meczu po finale Ligi Konferencji jest co najmniej bolesna. Nie chodzi tylko o wizerunek - to też oczywiście nie pomaga - ale grasz mecze towarzyskie, żeby wygrać. A my tracimy tyle bramek z zespołem, który odpadł w 1/8 Ligi Konferencji z PSV...
Slot uważa, że wysoka porażka - bez reprezentantów krajów na boisku - mówi coś o drugim składzie Feyenoordu. - Nie bez powodu, przez poprzedni sezon przeszliśmy z trzynastoma czy czternastoma zawodnikami. Często mnie pytano: Dlaczego nie dasz szansy innym? Właśnie dlatego. Większość, żeby grać więcej, musi jeszcze poczynić postępy. Więc nie jestem zaskoczony. Mogłem zobaczyć to, co widziałem w poprzednim sezonie - powiedział szczerze Slot.
- Powiedziałem na początku tygodnia, że mam nadzieję, że może jeden lub dwóch młodych graczy zaskoczy. Niestety tak się nie stało. Nie uważam też, że zagrali poniżej oczekiwań. Mówiąc krótko, gdybym wiedział wcześniej, że będę dysponował taką kadrą na ten mecz, to może lepiej by było, gdybyśmy zaczęli od pojedynku z amatorskim przeciwnikiem. Spodziewałem się i liczyłem, że pod względem składu będzie to wyglądało nieco inaczej.
Zespół na obozie w Austrii jest już o wiele silniejszy. bo wrócili reprezentanci. Teraz Feyenoord czeka na fundusze z transferów Tyrella Malacii i Luisa Sinisterry, po czym musi jak najszybciej sprowadzić odpowiednich zmienników sprzedanych zawodników. - Nie, nie myślę: co by było, gdyby...? Myślę za to: zawsze pracowałem, mając podobne warunki. W zeszłym roku pokazaliśmy, że dysponując tak samo minimalnymi zasobami jak teraz, możemy ugrać bardzo dużo.
- Wiedziałem o tym z góry, więc nie ma sensu na to narzekać. Ale skrycie miałem nadzieję, że dojście do finału sprawi, iż ktoś pomyśli o wejściu z większymi pieniędzmi do klubu. Muszę podkreślić, że nigdy nie obiecywano mi takiego scenariusza. Ale nie zaprzeczam, że nie myślałem o tym. Że z tej pozycji możemy naprawdę zrobić krok do przodu. Być może teraz będziemy musieli zacząć od nowa, ale zrobię to z całym entuzjazmem i fanatyzmem, jaki potrafię wykrzesać.
Komentarze (0)