Już jutro Feyenoord po latach oficjalnie wróci do gry w Lidze Mistrzów. W pierwszym meczu fazy grupowej mistrzowie Holandii zmierzą się u siebie z Manchesterem City. Rywale w ostatni weekend rozgromili Liverpool (5-0), ale mimo wszystko, Steven Berghuis wierzy, że jego drużynę stać na niespodziankę.
- Zobaczymy, nie jestem tutaj, aby analizować Manchester. Ale na De Kuip nie ma naprawdę rzeczy niemożliwych - mówi Berghuis dla gazety Algemeen Dagblad. Skrzydłowy nie może się już doczekać gry w elitarnych rozgrywkach. - Wolałbym grać przeciwko Paris Saint-Germain, bo jestem fanem Neymara. Ale Manchester City, Napoli i Szachtar Donieck to także znakomici rywale - dodaje Holender.
- Czuć emocje, nie ma co się okłamywać. Chcemy sprawić, by był to wspaniały wieczór - komentuje z kolei Jean-Paul Boëtius, który ma już kilka występów w europejskich pucharach, ale nie śmie nawet porównywać ich z tym, co czeka go teraz.
- Grałem z Feyenoordem w eliminacjach Ligi Mistrzów, kiedy Besiktas nas wyeliminował. Podobnie jak z FC Basel, kiedy odpadliśmy z Maccabi Tel Aviv. Z kolei z Racingiem Genk w poprzednim sezonie miałem okazję zagrać w ćwierćfinale Ligi Europejskiej z Celtą Vigo. Ale to nic w porównaniu z tym, co doświadczymy teraz - dodał wychowanek.
Komentarze (0)