W studiu programu FC Rijnmond rozgorzała dyskusja na temat sytuacji Justina Bjlowa w Feyenoordzie. Bramkarz, który przez lata był niekwestionowanym numerem jeden w klubie z De Kuip, w obecnym sezonie nie rozegrał jeszcze ani jednej minuty. Choć regularnie zasiada na ławce rezerwowych, jego powrót na boisko nie nastąpił – co wzbudza coraz większe pytania wśród ekspertów i kibiców. Zwłaszcza że Robin van Persie chętnie rotuje składem w innych formacjach.
„Bijlow wciąż ma czas, by dojść do pełni formy”
Już na początku sierpnia Van Persie tłumaczył, że Bijlow wciąż dochodzi do pełni sprawności po serii urazów, które w ostatnich sezonach nie pozwalały mu na regularną grę.
– Dajemy Justinowi przestrzeń i spokój, by mógł spokojnie trenować i stopniowo wracać do swojego najwyższego poziomu. Chcemy, żeby w niedalekiej przyszłości był w stanie grać kilka meczów w tygodniu bez ryzyka kolejnego urazu – wyjaśniał szkoleniowiec. Van Persie podkreślał przy tym, że Bijlow nie stracił definitywnie statusu pierwszego bramkarza i że w klubie wciąż traktują go jako ważny element zespołu.
Do tematu wrócił dziennikarz Ruud van Os, redaktor naczelny FC Rijnmond, który w najnowszym programie nie ukrywał zdziwienia obecną sytuacją:
– Mam jedno pytanie jako obserwator z zewnątrz: co właściwie dzieje się z Justinem Bijlowem? Kiedy znów go zobaczymy między słupkami? Van Persie rotuje składem, czasem bardzo mocno, ale bramkarza nie zmienia. W maju Bijlow otrzymał zapewnienie, że pozostaje numerem jeden. Jak to się ma do tego, co widzimy dziś? – pytał dziennikarz.
„Skomplikowana sytuacja” – tłumaczy Van Eersel
Odpowiedzi próbował udzielić Dennis van Eersel, reporter zajmujący się Feyenoordem.
– To dość złożona sprawa. Bijlow nie jest w pełni gotowy do gry, choć klub określa to jako „brak rytmu meczowego”. Problemem jest to, że jego organizm wciąż reaguje po treningach – czasem z opóźnieniem. Z tego, co słyszę, jest już lepiej, ale przy tak napiętym terminarzu, jaki ma teraz Feyenoord, ryzyko kolejnego urazu byłoby bardzo duże, gdyby go wystawiono. Dlatego zdecydowano, by go jeszcze oszczędzać – tłumaczył dziennikarz.
Van Eersel dodał, że Timon Wellenreuther, obecny pierwszy bramkarz, spisuje się bardzo solidnie i nie daje trenerowi powodów, by dokonywać zmiany – szczególnie w okresie, gdy zespół gra co kilka dni.
Mimo tych wyjaśnień Van Os przyznał, że wciąż ma pewne zastrzeżenia wobec sytuacji. Zwrócił uwagę, że Van Persie w meczu Ligi Europy z SC Braga zdecydował się na liczne zmiany w składzie – ale Bijlow znów pozostał rezerwowym.
– To dla mnie dziwne. Rozumiem, co mówisz, ale nie potrafię tego pojąć: jeśli zawodnik nie jest w pełni zdrowy, to dlaczego w ogóle siedzi na ławce? – pytał retorycznie dziennikarz.
Komentarze (0)