Feyenoord w ten weekend nie rozegra żadnego spotkania ligowego, co budzi mieszane uczucia. Z jednej strony brak rytmu meczowego na początku sezonu może być problemem, z drugiej – dodatkowy czas pozwala Robinowi van Persiemu i jego sztabowi na przeprowadzenie intensywniejszych treningów taktycznych, które drużynie są teraz bardzo potrzebne. Sam trener podkreślał, że każdy dzień zostanie w pełni wykorzystany, by poprawić mankamenty widoczne w grze zespołu.
Diego Biseswar nie kryje krytyki wobec aktualnej formy Feyenoordu. – Za nami siedem tygodni przygotowań, a Feyenoord rozegrał co najwyżej pół dobrego meczu – ocenia bez ogródek. – Uważam, że to musi wyglądać zdecydowanie lepiej. Zazwyczaj to ja staram się patrzeć na sytuację z optymizmem, ale teraz naprawdę ciężko mi znaleźć pozytywy.
W programie FC Rijnmond wtóruje mu Harry van der Laan, choć stara się patrzeć na sytuację bardziej pragmatycznie. – Najbardziej w poprawie gry mogą pomóc wyniki. Jeśli przyjdą zwycięstwa, drużyna zyska pewność siebie. Ale w tych czternastu dniach przerwy można też solidnie popracować nad konkretnymi elementami gry.
Podobnie ocenia sytuację dziennikarz Dennis van Eersel, który zwraca uwagę, że sam Robin van Persie oczekuje od swoich piłkarzy znacznie więcej. – On chce grać wysokim pressingiem, ale tego jeszcze w ogóle nie widać. Rozgrywanie akcji od tyłu kuleje, a przenoszenie ciężaru gry powinno odbywać się dużo szybciej. Brakuje też wyćwiczonych schematów ataku – to w tej chwili bardziej indywidualne zrywy niż zaplanowane działania. Odejście Paixão może tłumaczyć część problemów, ale i tak widać, że pewne automatyzmy nie zostały jeszcze wypracowane.
Biseswar w swojej analizie porusza także temat nastawienia mentalnego zawodników. – Kiedy tracisz piłkę, oczekujesz, że każdy od razu założy pressing. A teraz widzimy zawodników, którzy po prostu spacerują po boisku. Po siedmiu tygodniach przygotowań w pierwszych meczach trzeba gryźć trawę. To nastawienie powinno wychodzić od formacji ofensywnej, a tam na razie tego brakuje. Timber i Hwang również słabo zarządzają drużyną na boisku, brakuje im odpowiedniego dowodzenia.
Kto na lewej flance?
Najwięcej pytań przed kolejnymi spotkaniami dotyczy obsady lewej strony ataku. – Van Persie ma w kim wybierać, zwłaszcza jeśli chodzi o młodych zawodników – ocenia Biseswar, zawodnik Feyenoordu w latach 2001-2012. – To duże talenty, ale osobiście chciałbym tam zobaczyć Valente. On wnosi ogromną energię, ma więcej siły fizycznej, a przy tym potrafi zdobywać bramki. To nic przeciwko pozostałym skrzydłowym, ale Valente ma więcej argumentów, by pomóc tej drużynie.
Podobnego zdania jest Van der Laan, który zwraca uwagę na umiejętność gry kombinacyjnej młodego Holendra. – Valente potrafi zagrać sprytną, otwierającą piłkę, a Ueda jest bardzo zależny od podań kolegów. Jeśli dostanie lepsze wsparcie, zespół będzie stwarzał znacznie więcej groźnych sytuacji. Na tę chwilę pozostali skrzydłowi nie dają pewności.
Van Eersel dodaje, że choć Van Persie stara się już wskazać swoją hierarchię wyborów, sytuacja wciąż jest otwarta. – Skoro Sauer wychodzi w podstawowym składzie w trzech z czterech pierwszych meczów, to widać, że trener widzi w nim pierwszą opcję. Problem w tym, że Sauer jeszcze nie dowozi wyników. Sezon dopiero się rozkręca, ale to jest pozycja, która daje ogromne możliwości. Ten, kto teraz pokaże jakość i regularność, może na stałe wywalczyć miejsce w wyjściowej jedenastce. Właśnie taką mentalność muszą mieć ci młodzi zawodnicy.
Komentarze (0)