Jordan Bos nie przychodził do Feyenoordu z wielkimi oczekiwaniami, ale szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. 22-letni Australijczyk, sprowadzony latem z belgijskiego Westerlo, już dwukrotnie wpisał się na listę strzelców w Eredivisie i zanotował asystę. Lewy obrońca, który z meczu na mecz zyskuje na znaczeniu, opowiedział w rozmowie z ESPN o swoich inspiracjach, ambicjach oraz rywalizacji… z własnym bratem.
- Van Persie cieszy się, że tak często włączam się do ofensywy – zaczyna Bos, podkreślając swój styl gry. – To do mnie pasuje. Jestem typem ofensywnego lewego obrońcy. Od zawsze podobał mi się Alphonso Davies. Jest tylko trochę starszy ode mnie, a od lat gra na absolutnym topie. To jeden z piłkarzy, którzy mnie inspirują. Ciekawe jest to, że wkrótce mogę stanąć z nim twarzą w twarz w meczu reprezentacji. To naprawdę niesamowite przeżycie. A jeśli przy okazji uda mi się zdobyć jego koszulkę, byłoby jeszcze lepiej – dodaje z uśmiechem.
Bos zaczynał swoją przygodę z piłką w zupełnie innej roli. Jako młody zawodnik grywał na prawej stronie ataku i wówczas miał zupełnie inny wzór do naśladowania. - Arjen Robben był dla mnie prawdziwym idolem. Gdy byłem dzieckiem, oglądałem jego akcje w kółko – te dryblingi, strzały, całą jego dynamikę. Mój ojciec pochodzi z Holandii, więc w domu często śledziliśmy mecze Oranje. Robben zachwycał mnie wtedy najbardziej. Czy bardziej niż Van Persie? Myślę, że tak, bo sam grałem na tej samej pozycji i łatwiej było mi się z nim utożsamiać.
Dziś Bos skupia się na rozwoju jako boczny obrońca. Na pytanie, czy jego celem jest przeniesienie się kiedyś do Anglii, odpowiada z rozwagą: - Premier League to najlepsza liga świata, każdy piłkarz marzy o tym, by tam trafić. To oczywiście jeden z moich celów, ale na razie koncentruję się wyłącznie na Feyenoordzie. Chcę tutaj odnieść sukces i ugruntować swoją pozycję.
Rywalizacja w rodzinie
Bos z dumą opowiada również o swoim młodszym bracie, Kaseyu, który latem zamienił Australię na niemieckie Mainz. - To wciąż brzmi dla mnie trochę surrealistycznie. Gdy on przechodził do Mainz, ja jeszcze grałem w Belgii. Teraz obaj jesteśmy w Europie i możemy częściej się spotykać. On też jest lewym obrońcą, więc w reprezentacji może się zrobić ciekawie – żartuje Jordan. – Może zagramy obok siebie: on w środku, ja na lewej stronie. Ale bez względu na wszystko, zawsze pozostanę starszym bratem.
Na razie w kadrze Australii Bos jest podstawowym zawodnikiem i cieszy się każdą chwilą spędzoną w narodowych barwach. - Za każdym razem to ogromny zaszczyt, gdy otrzymuję powołanie. W październiku czekają nas mecze z Kanadą i Stanami Zjednoczonymi – to będzie prawdziwe wyzwanie. Mamy świetną serię zwycięstw i chcemy ją kontynuować. Naszym celem jest napisanie historii na mistrzostwach świata. Ja jestem gotowy, by zrobić kolejny krok.
Komentarze (0)