Po wcześniejszym okresie wypożyczenia, latem 2025 roku Liam Bossin na stałe przeniósł się do Feyenoordu. Dziś bramkarz czuje się w klubie z Rotterdamu jak w domu. W przerwie między rzutami podczas towarzyskiej partii gry w bule z uśmiechem opowiada o swojej roli w zespole i o tym, jak odnalazł się w nowym otoczeniu.
Bossin urodził się w Belgii, ale jego korzenie sięgają również Irlandii. Choć całe spotkanie prowadzi po niderlandzku, swobodnie posługuje się też językiem francuskim. – Dla Targhalline i Diarry jestem trochę jak tłumacz – mówi z uśmiechem. – Chodziłem do francuskiej szkoły, więc francuski to właściwie mój pierwszy język – bardziej niż w przypadku reszty mojej rodziny. Moja mama pochodzi z Irlandii, dlatego po angielsku też mówię płynnie. Niderlandzkiego nauczyłem się dopiero, gdy grałem w FC Dordrecht.
Bramkarz przyznaje, że jeszcze niedawno nie przypuszczał, iż los zaprowadzi go aż do Feyenoordu. – Z Dordrechtu przeniosłem się do Oostende i sportowo szło mi tam naprawdę dobrze. Wtedy jednak pojawiły się pogłoski o bankructwie klubu. Zacząłem więc rozglądać się za nowymi możliwościami i wróciłem do Dordrechtu. Kilka miesięcy później pojawiła się oferta z najpiękniejszego klubu w Holandii. Wszyscy w Dordrechtcie doskonale to rozumieli.
Bossin przez lata był pierwszym bramkarzem w różnych klubach, jednak w Feyenoordzie świadomie wybrał inną ścieżkę. – Jako bramkarz jesteś przyzwyczajony do tego, że kibice cię doceniają, więc ta sytuacja była dla mnie czymś nowym. Mimo to bardzo mi się spodobała. Najwyraźniej dobrze się w tej roli odnalazłem, bo po wypożyczeniu klub postanowił, że zostanę. Rozmawiałem z trenerem o swojej przyszłości – to były bardzo pozytywne rozmowy, może nawet aż za bardzo, jak na moje oczekiwania. Kiedy usłyszałem, że mogę zostać, nie wahałem się ani chwili.
Bossin podkreśla, że jego praca w Rotterdamie to znacznie więcej niż tylko bronienie. – Moim zadaniem jest przygotowywanie Timona i Justina do meczów. Jeśli oni spisują się dobrze, to znaczy, że ja również dobrze wykonałem swoją robotę – utrzymując ich w odpowiedniej formie i koncentracji na treningach. Mam też świetny kontakt z młodymi zawodnikami z Varkenoord. Staram się dzielić z nimi swoim doświadczeniem, co ma także wymiar społeczny. Bardzo to lubię – pracujemy w doskonałych warunkach, w ośrodku 1908, który daje idealne możliwości rozwoju.
Belgijski bramkarz nie ukrywa, że treningi w otoczeniu zawodników Feyenoordu wiele go nauczyły. – W wielu sytuacjach czuję, że zrobiłem ogromny postęp. W ciągu zaledwie kilku miesięcy zdobyłem mnóstwo doświadczenia. Jestem ciekaw, jak poradziłbym sobie, gdybym dostał szansę w meczu – choć wiem, że to nie jest moja główna rola w tej drużynie. Mimo to chciałbym zobaczyć, jak bardzo się rozwinąłem. Byłoby wspaniale, gdybyśmy zostali mistrzami, a ja mógłbym potem jeszcze pojawić się na murawie De Kuip.
Komentarze (0)