Feyenoord wypuścił w niedzielnym meczu z PSV dwubramkowe prowadzenie i ostatecznie przegrał spotkanie, które po pierwszej połowie wydawało się być całkowicie pod kontrolą. Choć wiele mówi się o słabej grze zespołu po przerwie, źródeł niepowodzenia można doszukiwać się również w niewykorzystanych szansach z pierwszej połowy. W programie FC Rijnmond szczególnie zwrócono uwagę na postawę skrzydłowego Anisa Hadj-Moussy.
– To głównie przez skrzydłowych nie zrobiło się 3:0 – ocenił były napastnik Harry van der Laan. – Szczególnie przez Hadj-Moussę. Miał kilka świetnych dryblingów i efektownych akcji, ale w decydujących momentach brakowało mu chłodnej głowy. Mógł idealnie obsłużyć Ayase Uedę, który znalazł się sam na sam z bramkarzem – to była najlepsza okazja w pierwszej połowie. Teraz lepiej rozumiem, jak trudno Uedzie osiągnąć odpowiedni poziom, skoro koledzy skrzydłowi zupełnie nie potrafią się z nim porozumieć. Krytykowałem go wcześniej, ale jeśli nie ma żadnej chemii z kolegami z ataku, to nawet najlepszemu napastnikowi będzie trudno. I to właśnie jedna z głównych przyczyn, dla których Feyenoord nie wygrał tego spotkania.
Brak rozeznania sytuacji
Problem ten nie ogranicza się jedynie do współpracy ze środkowym napastnikiem. Choć Hadj-Moussa zanotował asystę przy golu Givairo Reada na 2:0, była to dopiero jego druga asysta w całym sezonie. – On potrafi grać „na ślepo” – zauważył dziennikarz Sjoerd Mossou. – Jego dryblingi są fantastyczne, ma niesamowity balans i potrafi kiwać na małej przestrzeni jak nikt inny w Holandii. Ale prawdziwą sztuką jest to, co zrobisz po minięciu rywala – zachowanie przeglądu pola, odpowiednie podanie, decyzja. Tego mu brakuje.
Dennis Kranenburg przypomniał podobną sytuację z pierwszej połowy, kiedy to Hadj-Moussa miał okazję posłać idealne podanie do Igora Paixão, który biegł samotnie od własnej połowy. – Jak mówi Harry: to są te momenty, w których robisz różnicę. Jeśli wtedy podejmiesz właściwą decyzję, zyskuje na tym nie tylko drużyna, ale i twoje własne statystyki – powiedział. Mossou dodał jednak pewną dozę realizmu: – Gdyby potrafił już teraz łączyć drybling z rozeznaniem sytuacji, to nie zaczynałby kariery w Patro Eisden i Vitesse.
Rosnąca frustracja u Uedy
W studiu FC Rijnmond zauważono również wyraźne oznaki frustracji Ayase Uedy, który zwykle uchodzi za bardzo spokojnego i opanowanego zawodnika. – Po raz pierwszy widziałem u niego irytację – stwierdził Van der Laan. – To Japończyk, zazwyczaj grzeczny, uprzejmy, trzyma emocje na wodzy. Ale tym razem zareagował gestami. I dobrze – powinien to zrobić dużo wcześniej. Końcówka sezonu to nie jest czas na milczenie. Te niewykorzystane szanse kosztują go po prostu bramki.
Komentarze (0)