Niemalże wszystkie zawodowe kluby w Holandii (29 na 34, red.) mają grupę chuliganów, którzy walczą z przeciwnikami na łąkach, lasach i w innych odległych miejscach. Coraz bardziej w tak zwane 'freefights' angażują się kibice Feyenoordu Rotterdam. - Z jednej strony, są plusy tego, bowiem dochodzi do coraz mniejszej ilości incydentów na stadionach - mówi przedstawiciel rotterdamskiej policji Frank Paauw. - Ale zauważamy też, że coraz więcej klubów zaczyna mieć grupy chuliganów, którzy są zaangażowani w walki daleko od stadionów - dodaje.
Dopóki kibice nie sprawiają problemów na obiektach piłkarskich, to dla KNVB (Królewski Holenderski Piłki Nożnej, red.) nie jest to problem, który trzeba wziąć mocno pod uwagę. - KNVB i opłacane organizacje są odpowiedzialne przede wszystkim za to, co dzieje się na stadionach - odpowiada federacja. - Oni walczą między sobą, ponieważ jedni mają zakazy stadionowe, omijają zabezpieczenia i nowoczesny system kamer. Ci chuligani szukają zbawienia w przestrzeni publicznej, ponieważ szansa, że zostaną ujęci jest mniejsza - twierdzi KNVB.
Według przeprowadzonych badań, takie grupy mają: Ajax, Almere City FC, AZ, Excelsior, FC Den Bosch, FC Dordrecht, FC Eindhoven, FC Groningen, HFC Haarlem FC Oss, Twente Enschede, FC Utrecht, FC Volendam, Feyenoord Fortuna Sittard Go Ahead Eagles Helmond Sport i Heracles Almelo, MVV NAC Breda, NEC, PEC Zwolle PSV, Roda JC, Heerenveen, Sparta, Vitesse, VVV i Willem II (czasem w połączeniu z kibicami ekip z Belgii).
Komentarze (0)