Rok 2025 zapisał się w historii Feyenoordu nie tylko sportowymi wspomnieniami, lecz także głębokim smutkiem. Rodzina klubu pożegnała w tym czasie wiele wybitnych postaci – ikon, legend i ludzi, którzy na różnych płaszczyznach współtworzyli tożsamość oraz wielkość Feyenoordu. Ich nazwiska na zawsze pozostaną częścią bogatej historii klubu z Rotterdamu.
W ostatnich dniach roku tradycyjnie zatrzymujemy się na moment refleksji. Czarna wstęga, która symbolicznie zamyka 2025 rok, jest wyjątkowo szeroka. W krótkim czasie odeszło bowiem wielu „wielkich panów” Feyenoordu – osób odpowiedzialnych za najważniejsze sukcesy, jakie dane było przeżywać klubowej społeczności. De Kuip wielokrotnie stawał się w tym roku miejscem zadumy, pamięci i wdzięczności.
Styczeń przyniósł pierwsze bolesne pożegnania. W wieku 81 lat zmarł Jan Oudenaarden – kronikarz i historyk Feyenoordu. Oddany kibic i autor, który całe swoje życie poświęcił dokumentowaniu dziejów klubu, pozostawił po sobie imponującą serię książek opisujących jego historię. W tym samym miesiącu odszedł również Harry Bild (88), pierwszy zagraniczny piłkarz w dziejach Feyenoordu, Szwed, który otworzył klub na międzynarodowy wymiar.
W kwietniu Feyenoord pogrążył się w żałobie po śmierci Leo Beenhakkera (82). Legendarny trener, znany jako „Don Leo”, dorastał przy De Kuip i powrócił do Rotterdamu w trudnym momencie dla klubu. To właśnie pod jego wodzą Feyenoord sięgnął po mistrzostwo kraju, zapisując kolejny złoty rozdział w swojej historii.
Maj oznaczał pożegnanie Joopa van Daele (77), bohatera jednego z najbardziej znanych epizodów w dziejach klubu. To on zdobył decydującą bramkę w finale Pucharu Interkontynentalnego w 1970 roku przeciwko Estudiantes. Jego postać na zawsze zapisała się w pamięci kibiców również z powodu charakterystycznych okularów, które po zdobyciu gola zostały rozbite przez argentyńskich obrońców.
Dwa miesiące później Feyenoord stracił kolejnego giganta – Rinusa Israela (83). Jeden z najwybitniejszych obrońców i kapitanów w historii klubu, popularny „Żelazny Rinus”, był filarem drużyny, która w 1970 roku zdobyła Puchar Europy i Puchar Interkontynentalny. Ceniono go za nieustępliwość, odwagę i naturalne przywództwo na boisku.
Lipiec przeszedł do historii jako wyjątkowo mroczny miesiąc. Wówczas zmarł Dick Schneider (77), były obrońca, który rozegrał dla Feyenoordu ponad 250 spotkań i kilkukrotnie sięgał z klubem po mistrzostwo kraju.
W sierpniu dotarła kolejna smutna wiadomość – w wieku 82 lat odszedł Ove Kindvall. Szwedzki snajper, legenda i prawdziwa maszyna do zdobywania bramek, zapisał się złotymi zgłoskami w dziejach Feyenoordu, strzelając zwycięskiego gola w finale Pucharu Europy w 1970 roku przeciwko Celtikowi. Był to moment, który do dziś uznawany jest za największy w historii klubu.
Wrzesień przyniósł pożegnanie Gerarda Coxa (85), autora słynnego zdania: – Feyenoorder ben je niet voor je lol (Feyenoorderem nie jest się dla przyjemności, red.). Znany rotterdamski piosenkarz, aktor i kabareciarz, a przede wszystkim oddany kibic Feyenoordu, przez lata był jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci związanych z klubem. Trzy dni później zmarła także jego była żona, Joke Bruijs (73) – ceniona piosenkarka, aktorka i komediantka. Oboje przez lata reprezentowali Rotterdam i jego dumę w holenderskim świecie mediów.
Rok 2025 zamknęła wiadomość o śmierci Carla de Swarta (84). Były prezes Feyenoordu oraz przewodniczący rady nadzorczej De Kuip nie doczekał końca roku, pozostawiając po sobie trwały ślad w strukturach klubu i jego najważniejszego symbolu.
Komentarze (0)