Ayase Ueda nie przestaje imponować w barwach Feyenoordu. Japoński napastnik zdobył w niedzielę trzy bramki w efektownym zwycięstwie 7:0 nad Heraclesem Almelo i coraz częściej porównywany jest do swojego poprzednika – Santiago Gimeneza. Nic więc dziwnego, że w ogólnokrajowych mediach coraz głośniej pada pytanie: czy Ueda jest już lepszy od Meksykanina, który zimą przeniósł się do AC Milan?
Dyskusję rozpoczął Arman Avsaroglu w programie NOS Voetbalpodcast. - Od razu o tym pomyślałem, bo przez długi czas był to gorący temat w Rotterdamie. Gimenez był numerem jeden, uważano go za lepszego od Uedy. W końcu odszedł do Milanu, a wszyscy zastanawiali się: jak Japończyk poradzi sobie z tą presją? Ale patrząc na jego występy, mam wrażenie, że dysponuje nawet większym arsenałem atutów, które mogą pomóc mu osiągnąć sukces na jeszcze wyższym poziomie – stwierdził dziennikarz.
Jeroen Grueter przyznał, że w dużej mierze podziela tę opinię. - Gimenez był znakomitym napastnikiem, zwłaszcza w szczytowym okresie gry dla Feyenoordu – bardzo kompletnym. Ale dziś Ueda trafia do siatki z niesamowitą regularnością. Jeśli porównać ich osiągnięcia w kontekście Eredivisie, to w tym momencie można mówić o równowadze – ocenił komentator.
Avsaroglu dodał z kolei: - Feyenoord znowu świetnie trafił z transferem napastnika. Zresztą nie tylko tam – także w defensywie klub wykonuje znakomitą pracę. To zasługuje na ogromne pochwały dla działu skautingu.
Od Kindvalla po Gimeneza – a teraz Ueda: w pogoni za klubowym rekordem
Dzięki hattrickowi już w pierwszej połowie spotkania z Heraclesem Ayase Ueda przekroczył granicę dziesięciu ligowych bramek po zaledwie dziewięciu kolejkach. Tego osiągnięcia w historii klubu dokonali wcześniej tylko: Cor van der Gijp (dwukrotnie), Henk Schouten (dwukrotnie), Ove Kindvall, Pétur Pétursson, Graziano Pellè oraz Santiago Gimenez. Jak potoczyły się sezony tamtych zawodników, którzy tak błyskawicznie weszli w rytm strzelecki?
Santiago Giménez – sezon 2023/24 – 13 goli
Żaden piłkarz Feyenoordu nie zaczął sezonu w tak imponujący sposób jak meksykański snajper. Jego hattrick w Amsterdamie przeszedł do historii. Po krótkiej przerwie bez goli, ponownie uderzył z potrójną siłą – tym razem przeciwko Excelsiorowi. Ostatecznie zakończył sezon z 23 bramkami.
Ove Kindvall – sezon 1967/68 – 12 goli
W dziesiątej kolejce Feyenoord rozbił DOS 5:0, a szwedzki napastnik zdobył cztery gole, podbijając swój dorobek do szesnastu trafień. Choć później nieco spuścił z tonu, zakończył sezon z 28 golami, co i tak robiło ogromne wrażenie.
Cor van der Gijp – sezon 1960/61 – 11 goli
Już w pierwszym meczu u siebie Feyenoord pokonał Ajax 9:5. Van der Gijp strzelił dwa gole, a jego znakomita współpraca z Coenem Moulijnem była kluczowa dla dominacji zespołu. „Ome Cor” utrzymał formę przez cały sezon i zakończył go z 29 trafieniami, a Feyenoord zdobył tytuł mistrzowski.
Henk Schouten – sezon 1959/60 – 11 goli
Po czterech bezbramkowych kolejkach eksplodował formą – najpierw zdobył pięć goli przeciwko Blauw Wit, a tydzień później hattricka z MVV. Sezon zakończył z 24 bramkami, choć mistrzostwo wymknęło się po kontrowersyjnej decyzji sędziego w decydującym meczu z Ajaksem.
Klubowy rekord Van der Gijpa
Rekordzistą pozostaje jednak Cor van der Gijp, który w sezonie 1956/57 zdobył 32 gole. Choć po dziewięciu kolejkach miał zaledwie pięć trafień, jego regularność w końcówce sezonu okazała się imponująca. Dla porównania – Coen Dillen z PSV sięgnął wtedy po historyczne 43 gole.
„Jakby miał magnes w butach”
Zdaniem Jeroena Gruetera obecna forma Uedy jest wręcz spektakularna. - Zdobył trzy gole – każdy inny, każdy świadczący o wysokiej klasie. Pierwszy – błyskawiczna reakcja i perfekcyjna technika. Drugi – świetne ustawienie w polu karnym. Trzeci – typowy gol napastnika, który jest w życiowej formie. Jak powiedział Maurice Steijn: wygląda to tak, jakby miał magnes w butach. Wszystko mu sprzyja, piłka zawsze spada tam, gdzie stoi on. To faza, w której po prostu wszystko wychodzi – podsumował komentator.
Komentarze (0)