Dani Fernández (38), były prawy obrońca, którego Mario Been znał z NEC Nijmegen i sprowadził go na De Kuip, gdy został mianowany trenerem Feyenoordu. Hiszpan nie zastanawiał się długo, jeżeli chodziło o drugą współpracę z Beenem. Ale po przyjściu, rozpoczął się ludzki dramat. Hiszpan rozegrał pięć spotkań, w których wyglądał naprawdę dobrze, po czym nadeszły czarne dni, tygodnie, miesiące. Dani zerwał lewe więzadło krzyżowe w 2009 roku w pojedynku z Willem II. Po długiej rehabilitacji był gotowy do powrotu, ale w ramach przygotowań do nowego sezonu, kolejna przerażająca kontuzja: tym razem drugiego kolana. Ostatecznie powrót o gry zajął mu 699 dni.
Jeden z dziennikarzy Voetbal International spotkał się z 38-latkiem w Hiszpanii i porozmawiał z nim o czasach w Barcelonie, na Ukrainie czy w Holandii. Ale my przytoczymy tylko temat Feyenoordu- To był najtrudniejszy okres w moim życiu - mówi ze wzruszeniem.
Jak już wspominaliśmy, wielkim fanem obrońcy był Mario Been. - Mario naprawdę polubił styl Barcelony i mój sposób gry. Dobrze się dogadywaliśmy na boisku, ale i poza nim. W tamtym czasie mogłem trafić do Espanyolu czy Deportivo La Coruña, ale pod skrzydłami tego trenera czułem się tak dobrze, że wybrałem Feyenoord. Klub dał mi tak wiele, ale niestety nigdy nie byłem w stanie się odwdzięczyć.
- Pamiętam, że zagrałem pięć dobrych meczów. Poczułem miłość kolegów z drużyny i kibiców, a moja kariera poszybowała w górę. W Tilburgu na rozgrzewce kibice po raz pierwszy skandowali moje imię i w tym meczu odniosłem jedną z najgorszych kontuzji, jakich może doznać piłkarz. W chwili, gdy się odwróciłem, od razu poczułem, że coś jest nie tak. Nigdy wcześniej nie miałam problemów z kolanem. To zrujnowało moją karierę. Do dziś ledwo mogę o tym rozmawiać z przyjaciółmi. To był najtrudniejszy okres w moim życiu.
- Pojechałem do szpitala w Barcelonie na operację. Jordi Cruijff mnie wtedy odwiedził i otrzymałem wiele wiadomości. Także od Iniesty, z którym grałem w młodzieżowym zespole Barçy. Rehabilitacja była bardzo trudna. W ramach przygotowań do nowego sezonu rozegrałem mecz z Excelsiorem i znowu to samo. Tym razem drugie kolano. To było jeszcze bardziej złożone niż pierwsza kontuzja. Od tego momentu moje życie toczyło się w linii prostej. Dlaczego to musiało mi się przydarzyć? Dwa razy z rzędu w ciągu roku. Jak to możliwe? Było ciężko. Bardzo ciężko.
- Mario miał również operacje na kolanach i powiedział mi: „Dani uspokój się, naprawdę wrócisz”. Oczywiście była to również dla niego frustrująca sytuacja, ponieważ to on mnie sprowadził. Ważni dla mnie wtedy byli też kitman Carlo de Leeuw czy jeden z lekarzy, Fred Zwang. Bardzo bolała mnie wiadomość, że niedawno odeszli z tego świata. W tym czasie miałem mniej kontaktu z kolegami z drużyny, a więcej z innymi ludźmi w klubie. Doktor Casper van Eijck sprawił, że mimo kontuzji poczułem się dziesięć razy lepiej. Każdego dnia czynił mnie silniejszym i nadal wierzył w mój powrót. Był wtedy najważniejszą osobą.
Po 699 dniach Hiszpan w końcu wyzdrowiał i zagrał. - Oczywiście. Ale nie było już wtedy Mario. Ronald Koeman dał mi szansę na ponowne zagranie dla Feyenoordu. Publiczność tego dnia była…(I w tym momencie Dani mocno się wzrusza, red.). To było niesamowite uczucie, kiedy zobaczyłem, jak ludzie na De Kuip klaszczą dla mnie. Nie potrafię wyrazić słowami tego, jak się czułem. Wszystko, co człowiek może poczuć, poczułem tego dnia. Dziękuję wszystkim kibicom za ten wyjątkowy moment.
W lipcu 2012 obrońca przeniósł się do belgijskiego Genku, gdzie trenerem był...Been. - W tym sezonie rozegrałem 43 mecze i wygraliśmy Puchar Belgii. Tylko, że nigdy nie byłem w stanie grać w piłkę jak przed kontuzją. Stabilność w kolanie i pewność siebie nigdy nie były takie same. W tamtym sezonie rozegrałem tylko jeden lub dwa mecze, jak przed kontuzją. Nie, nigdy więcej nie stałem się starym Danim - ocenił szczerze.
Po Belgii Fernández grał jeszcze w OFI Kreta i CE L’Hospitalet i właśnie tam zakończył karierę i jest teraz asystentem trenera. Czy jest usatysfakcjonowany swoją karierą? - Kontuzji nie można zapomnieć, ale patrząc wstecz jestem niesamowicie dumny z moich przygód i wyjątkowych postaci, które spotkałem. Po moich kontuzjach życie dało mi nowe możliwości. Jestem usatysfakcjonowany.

Komentarze (0)