Nanne de Ru, rotterdamski architekt i jeden z inicjatorów renowacyjnej wizji De Kuip, szerzej wyjaśnił założenia projektu, nad którym wraz z grupą zaangażowanych Feyenoordczyków pracował przez ostatnie trzy lata. Jak podkreśla, cały plan powstał z myślą o dobru klubu, bez jakichkolwiek prywatnych intencji czy korzyści. Choć Feyenoord na ten moment nie zamierza korzystać z jego propozycji, De Ru ma nadzieję, że przedstawienie projektu ożywi od lat stojące w miejscu dyskusje dotyczące stadionu.
Według De Ru projekt powstał w całości z czystej pasji do Feyenoordu i De Kuip. – W ciągu ostatnich trzech lat różni Feyenoordczycy, każdy z inną specjalizacją, połączyli siły. Każdy pracował na własny koszt, bez nastawienia na zysk. Najważniejsze było stworzenie znacznie lepszego stadionu. De Kuip to dla całego naszego zespołu osobista pasja, miejsce, w którym wszyscy z przyjemnością bywamy – wyjaśnia architekt.
De Ru przyznaje, że z De Kuip wiążą go także osobiste wspomnienia: – Od lat chodzę tam razem z rodziną. Teraz jest wyjątkowo dobry moment, by poważnie zastanowić się nad rozbudową i modernizacją stadionu, bo w jego otoczeniu toczy się wiele powiązanych procesów planistycznych. Inny ważny powód to ambicja, by klub i stadion wreszcie stały się jednością. Dobrze przygotowane plany stadionowe mogą odegrać w tym kluczową rolę. Trzeba przecież zwiększyć komercyjny potencjał stadionu, by poprawić proporcję między sportową a infrastrukturalną częścią klubu. Rozszerzenie biznesowej części De Kuip to krok w tym kierunku. Analiza przeszłych projektów i pomysł na biznesplan.
Jak tłumaczy De Ru, fundamentem ich koncepcji było stworzenie biznesplanu, który naprawdę się domyka. W tym celu zespół zaczął od szczegółowej analizy wszystkich wcześniejszych projektów stadionowych.
– Przejrzeliśmy wszystkie stare koncepcje. Było ich naprawdę sporo. Oceniliśmy, co działało, a co było słabe. Zauważyliśmy, że wiele z tych projektów było przesadnie skupionych na formie architektonicznej, a kwestie biznesowe czy budowlane często pozostawały niepewne. My chcieliśmy tego uniknąć – mówi De Ru.
W analizie uwzględniono również szeroko zakrojony projekt nowego stadionu w ramach Feyenoord City. – Nad tym projektem latami pracował duży zespół, ale budził on też ogromne emocje i podzielił środowisko. Gdy ostatecznie upadł, pozostała jedna realistyczna opcja: renowacja i, co ważne, rozbudowa. Tylko w ten sposób można znacząco zwiększyć możliwości komercyjne stadionu.
Po decyzji o porzuceniu budowy nowego stadionu De Ru rozpoczął rozmowy z wszystkimi stronami powiązanymi z De Kuip.
– Różni interesariusze mają wielką pasję do Feyenoordu, ale jednocześnie są od siebie mocno odseparowani. Komunikacja między nimi nie zawsze przebiega gładko. Dlatego pytaliśmy siebie: czy da się stworzyć plan, który połączy te interesy i dzięki temu ułatwi proces jednoczenia stadionu i klubu? Na tym nam zależy – podkreśla.
Pojemność, finansowanie i strategia budowy
Projekt zakłada zwiększenie pojemności stadionu do 56 000 miejsc oraz rozbudowę przestrzeni komercyjnych. De Ru zapewnia, że finansowa strona została już dokładnie policzona.
– Budowa i finansowanie muszą być bez zarzutu. Przygotowaliśmy szczegółowy kosztorys i wyszła nam łączna wartość inwestycji na poziomie 350 milionów euro. Przeciwstawiamy temu model przychodów oparty na kilku filarach. Jednym z nich jest Seat Licensing – nowoczesna forma finansowania, coś w rodzaju długoterminowej dzierżawy miejsc – tłumaczy.
Kluczowym elementem projektu jest fakt, że stadion ma pozostać otwarty podczas całej przebudowy. – Nad kwestią budowy myśleliśmy bardzo długo. Mecze muszą się odbywać bez przerwy. Dlatego projekt dzieli się na modułowe etapy, które można realizować niezależnie. Przykładowo: obniżenie murawy – połączone z dodaniem miejsc i nowych business units – może zostać wykonane w pół roku. Jeśli mądrze to zaplanujemy, na przykład wykorzystując przerwę letnią i ustalając z KNVB brak meczów w tym czasie, da się to zrealizować efektywnie, podobnie jak w 1993 roku.
Na końcu De Ru podkreśla, że ich wizja stawia na Rotterdam – zarówno pod względem tożsamości, jak i wykonawstwa. – Chcemy, by budową zajęły się lokalne firmy, takie jak Red Bouw, Fundex czy Spindler. To przedsiębiorstwa prowadzone przez kibiców Feyenoordu, którzy chcą pokazać, że potrafimy stworzyć coś naprawdę wyjątkowego. I właśnie o to w tym projekcie chodzi: o połączenie stadionu i klubu w jedną całość oraz stworzenie nowego, silnego rozdziału na kolejne sto lat. Jest wiele pięknych powiedzeń o Feyenoordzie, ale jedno zawsze mnie najbardziej porusza: zrodzony z własnej siły. I to dokładnie oddaje ten plan – podsumowuje
Komentarze (0)