Cyriell Dessers z szerokim uśmiechem rozmawiał z mediami po zremisowanym meczu z Marsylią. Napastnik tym razem nic nie ustrzelił, ale jego dwa gole z pierwszego meczu okazały się wystarczające do miejsca w finale Conference League.
- Jeszcze nie do końca zdaję sobie z tego sprawę. Osiągnięcie takiego wyniku w takim kotle czarownic to fantastyczna sprawa. Po prostu jedziemy do Tirany, jedziemy na finał - zaczął Dessers. - To nie był nasz najlepszy mecz, ale pokazaliśmy, że potrafimy nie tylko grać dobry futbol, jak w pierwszym spotkaniu, ale także walczyć o wynik.
- Przez pierwsze piętnaście, dwadzieścia minut po prostu nie dało się oddychać - powiedział, odnosząc się do fajerwerków i gazu łzawiącego na stadionie i wokół niego. - Oczy mnie szczypały, w płucach miałem pełno dymu. Kiedy przetrwaliśmy ten etap, wszystko się trochę uspokoiło. Nie potrafiliśmy się odnaleźć w naszej grze, ale Marsylia miała to samo. Jeśli zobaczysz, jak walczyliśmy, to myślę, że zasłużyliśmy na udział w finale.
- W niedzielę czeka na nas PSV, ale przecież jesteśmy w finale europejskiego turnieju! Kto by pomyślał na początku sezonu? Trzeba to uczcić. Zagramy z Romą? To na pewno będzie świetny mecz.
Komentarze (0)