Cyriel Dessers przeszedł z RKC Genk do Feyenoordu w ostatnim dniu okienka transferowego. To był dziwny dzień, przyznaje Belg w wywiadzie dla Feyenoord TV.
- To był najbardziej szalony dzień w moim życiu. Wyjechałem z domu o 06:00 w Belgii z pełną walizką, aby pojechać i grać w piłkę w Madrycie, w Leganes, przez kilka następnych miesięcy. W momencie, gdy stanąłem przy bramce na lotnisku w Belgii, rozdzwoniło się kilka telefonów. Również jeden z Feyenoordu. Arne Slot zadzwonił do mnie, a w tym samym czasie Frank Arnesen zadzwonił do mojego menedżera.
- Kiedy przyjechałem do Hiszpanii, nagle okazało się, że w grze są cztery kluby, a nie jeden. Jesteście wtedy całkowicie zależni od tego, co zostanie ustalone w gabinetach zarządu w Genk, Madrycie, Anglii i Rotterdamie. To był naprawdę absurdalny dzień, ponieważ negocjacje trwały na parkingu przy lotnisku w Madrycie pomiędzy taksówkami.
Ostatecznie Cyriel zawitał na De Kuip. - Podpisałem kontrakt z Feyenoordem tutaj o 22:00 i to była dla mnie ogromna ulga. Wtedy jesteś szczęśliwy, że się udało i że kończysz w tak dużym klubie.
Komentarze (0)