Cyriel Dessers znowu okazał się decydujący dla Feyenoordu. Belgijsko-nigeryjski napastnik zdobył dwa gole i zapewnił remis z PSV, chociaż Portowcy mieli za sobą dramatycznie słabą pierwszą połowę.
- Moim zdaniem, to nie zmęczenie. Raczej mental, jeśli popatrzymy na to, jak graliśmy w pierwszej połowie. Nic nam nie wychodziło. Brakowało pressingu. Rozgrywanie też kulało. I jeśli teraz porównamy to z drugą połową...Coś pięknego - mówi Dessers w rozmowie z ESPN.
Trener Arne Slot zmienił w połowie meczu trzech zawodników. - Nowi zawodnicy oczywiście mieli w tym swój udział. Myślę, że jest to rodzaj przestawienia w głowie po trudnej pierwszej połowie. Potrafimy grać w piłkę, pokazaliśmy to. Feyenoord odzyskał wiarę w siebie.
- Po upływie około godziny, zaczęliśmy naprawdę naciskać i stwarzać szanse. Wtedy właśnie pomyślałem, że możemy coś jeszcze ugrać. Pokazaliśmy to wystarczająco często, zarówno tutaj, jak i w meczach wyjazdowych. Dzisiaj znowu wróciliśmy z dalekiej podróży i to mówi coś o zespole. Mieliśmy naprawdę dużo okazji. Ale jak nie bronił bramkarz, to brakowało celności. Ostatecznie, kiedy odrabiasz straty w doliczonym czasie, to sprawia, że czujesz się świetnie.
Dessers nie mógł stwierdzić, czy rzut karny dla Feyenoordu był uzasadniony. - Ja tego nie widziałem. Jens był za to przekonany, że musi to być jedenastka. Jeśli chodzi o rzut karny, gdy teraz na to patrzę, rywal miał pecha. Widać, że chował rękę. Ale w tym sezonie takk często mamy pecha do sędziów, że w końcu teraz nam trochę dopisało szczęścia.
Komentarze (0)