To, co początkowo miało być jedynie dodatkiem do studiów z ekonomii, niespodziewanie przekształciło się w zawodową karierę w dużym europejskim klubie. Gaoussou Diarra, 22-letni Malijczyk, latem tego roku trafił do Feyenoordu z tureckiego Istanbulsporu. Jego niezwykła historia zyskała już szeroki rozgłos. W rozmowie z NOS kreatywny skrzydłowy opowiedział o swojej nietypowej drodze do profesjonalnego futbolu oraz o ambicjach związanych z grą dla rotterdamskiego giganta.
– Jeszcze trzy lata temu byłem studentem i grałem jedynie w uniwersyteckim zespole – wspomina Diarra w rozmowie ze stacją NOS. – Wcześniej, w Mali, grywałem głównie na ulicy, razem z kolegami. O profesjonalnej karierze nawet nie myślałem.
Los jednak postanowił napisać dla niego inny scenariusz. Diarra został zauważony przez tureckiego menedżera piłkarskiego, który zaproponował mu grę w trzecioligowym klubie Tulza. Niestety, z powodu ograniczeń dotyczących liczby obcokrajowców w tureckich drużynach, nigdy nie zadebiutował w tym zespole. Zdeterminowany, by spełnić swoje marzenia, zdecydował się na odważny krok – na własną rękę przeniósł się do Istanbulsporu, występującego wówczas na zapleczu tureckiej ekstraklasy.
Choć nie mógł pochwalić się żadnym doświadczeniem w profesjonalnym futbolu, błyskawicznie udowodnił swoją wartość. Trener Istanbulsporu szybko dostrzegł jego potencjał i zaproponował mu pierwszy zawodowy kontrakt. Diarra wyróżniał się szybkością, techniką i ofensywnym zacięciem. W swoim pierwszym pełnym sezonie zdobył 16 bramek i zaliczył 2 asysty – wynik imponujący, szczególnie jak na debiutanta.
Nic więc dziwnego, że jego błyskawiczny rozwój nie umknął uwadze skautów Feyenoordu. Agent Diarry przesłał nagranie z jego występami bezpośrednio do dyrektora generalnego klubu, Dennisa te Kloese. Materiał zrobił na tyle duże wrażenie, że trafił do działu skautingu, który postanowił przyjrzeć się młodemu skrzydłowemu na żywo podczas międzynarodowego turnieju młodzieżowego. Niewiele później Feyenoord zdecydował się zapłacić za niego 3,5 miliona euro.
Podczas oficjalnej prezentacji na Feyenoord Festival Diarra pojawił się w spektakularny sposób – przyleciał helikopterem. – To niesamowite uczucie móc reprezentować tak wielki europejski klub jak Feyenoord – powiedział wyraźnie wzruszony. – Nigdy wcześniej nie grałem na stadionie tak dużym jak De Kuip. Dla mnie i mojej rodziny to powód do ogromnej dumy.
Choć taki awans wydaje się niemal bajkowy, sam zawodnik zachowuje spokój i pokorę. – Może byłem trochę zaskoczony – przyznał. – Ale trener Feyenoordu nie ściągnął mnie bez powodu. Zna moje umiejętności. Moim zadaniem jest pozostać sobą, uważnie słuchać wskazówek szkoleniowców i dawać z siebie wszystko, by pomóc drużynie. Tylko to się liczy.
Komentarze (0)