Mark Diemers został uwolniony z beznadziejnej sytuacji w Feyenoordzie zeszłej zimy przez niemiecki Hannover 96. Nie mieścił się już w planach Arne Slota i dlatego pozwolono mu odejść. Jeśli to zależałoby od Diemersa, to rozegrał on już swój ostatni mecz dla Rotterdamczyków.
- Chciałbym zostać za granicą - mówi pomocnik w rozmowie z Elf Voetbal. Zawodnik przyznaje, że ani przez chwilę nie czuł się doceniony na De Kuip. - Od razu przyklejono mi łatkę. Przyszedłem z małej Fortuny Sittard, nie zdążyłem jeszcze nic pokazać, a już byłem spisany na straty. To nie była uczciwa walka. Wewnętrznie byłem doceniany, ale zewnętrznie już nie.
- Chociaż wyjazd za granicę nigdy nie był moim dziecięcym marzeniem, zainteresowanie Hannoveru 96 pojawiło się w odpowiednim momencie - kontynuuje Diemers. W Niemczech zagrał do tej pory dziesięć razy, z czego dziewięć jako podstawowy zawodnik.
- Chciałbym zostać za granicą, czy to w Hannoverze, czy w innym miejscu, to się jeszcze okaże. Obecnie mieszkam w hotelu i zostanę tu jeszcze jakiś czas.
Diemers, który za czasów Dicka Advocaata występował regularnie, rozgrywając 38 meczów, wciąż ma kontrakt z Feyenoordem do połowy 2023 roku.
Komentarze (0)