Feyenoord dąży do przejęcia De Kuip i planuje w ciągu najbliższej dekady zainwestować w niego 70 milionów euro. Jak podkreśla dyrektor finansowy klubu, Pieter Smorenburg, celem tych nakładów nie jest luksusowa modernizacja, lecz zachowanie infrastruktury i zapewnienie bezpieczeństwa obiektu. - Te pieniądze muszą zostać zainwestowane, aby stadion mógł nadal funkcjonować. Trzeba włożyć w niego więcej, niż w najbliższych latach uda się z niego odzyskać – zaznacza Smorenburg.
Władze klubu koncentrują się tym samym na krótkoterminowym i średnioterminowym utrzymaniu obecnego stadionu. - W 2022 roku musieliśmy podjąć decyzję o rezygnacji z budowy nowego obiektu. Można tego żałować, ale to nie rozwiąże dzisiejszych problemów. Nadal będziemy tu grać, a wiemy już, że konieczne są poważne środki, by móc to robić dalej. Realność sytuacji jest taka, że stoimy przed rachunkiem za lata zaniedbań i zaległości w utrzymaniu stadionu – tłumaczy.
W rozmowie z dziennikiem Algemeen Dagblad Smorenburg podkreśla, że na razie nie ma mowy o żadnych szeroko zakrojonych przebudowach. - Pojawiały się tu firmy z gotowymi makietami i prezentacjami: ‘Proszę bardzo, tak mogłoby to wyglądać’. Świetnie, dziękujemy za zainteresowanie, ale w tym momencie to nie jest nasz priorytet – mówi. Zarząd Feyenoordu liczy jednak, że większość akcjonariuszy ostatecznie poprze przedstawiony plan inwestycyjny.
Zdaniem dyrektora finansowego, Feyenoord musi się rozwijać, ale w sposób rozsądny, etapowy i we właściwym momencie. - Nie możemy czekać dziesięciu lat, by dopiero wtedy zacząć myśleć o przyszłości. W ciągu najbliższych pięciu lat musimy wypracować wizję dalszego rozwoju. Kolejność jest jednak kluczowa: najpierw musimy się zjednoczyć, zadbać o obecne obiekty, doprowadzić stadion do wymaganego standardu i dopiero potem myśleć o większych zmianach. Dopiero w dalszej kolejności przyjdą kolejne kroki – wyjaśnia.
Smorenburg chce uniknąć sytuacji, w której plany na przyszłość przesłaniają konieczne działania bieżące. - Poprzednie koncepcje stadionowe stały się swego rodzaju wymówką, by nic nie robić z obecną infrastrukturą. I to właśnie dlatego dziś borykamy się z problemem natury zaległej. Najpierw musimy to uporządkować. Oczywiście, powinniśmy myśleć o przyszłości, ale obecnie nie mamy żadnego gotowego planu – bo to tylko odciągałoby uwagę od tego, co naprawdę pilne – podsumowuje.
Komentarze (0)