Feyenoord zafundował sobie w Bukareszcie prawdziwy sportowy dramat. Drużyna prowadzona przez Robina van Persiego przez długi czas była na dobrej drodze do cennego wyjazdowego zwycięstwa nad FCSB, ale w kompletnie chaotycznej końcówce roztrwoniła prowadzenie 1:3. W doliczonym czasie gry, po trafieniu Florina Tănase, Rotterdamczycy ostatecznie przegrali 4:3.
Spotkanie rozpoczęło się w atmosferze chaosu i niedokładności. Obie drużyny grały ostro, szukały pojedynków, ale brakowało płynności i pełnej kontroli nad przebiegiem gry. Już przy pierwszym poważniejszym zagrożeniu ze strony gospodarzy Feyenoord został ukarany. W 11. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Siyabonga Ngezana umknął uwadze obrońców, wyskoczył najwyżej i precyzyjną główką umieścił piłkę w okienku bramki.
Goście mieli trudności, by złapać odpowiedni rytm, ale z czasem zaczęli odzyskiwać równowagę. Casper Tengstedt kilkukrotnie doszedł do sytuacji podbramkowych, a po około pół godzinie gry wydawało się nawet, że wywalczył rzut karny. Interwencja VAR przekreśliła jednak nadzieję na jedenastkę.
Paradoksalnie, to właśnie po stałych fragmentach Feyenoord zdołał odwrócić losy meczu przed przerwą. W 41. minucie Tengstedt idealnie odnalazł się przy dalszym słupku po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i spokojnie skierował piłkę do siatki.
Tuż przed przerwą przewaga gości została udokumentowana drugim trafieniem. Luciano Valente posłał kolejną znakomitą piłkę w pole karne, a Quinten Timber efektownym strzałem głową wyprowadził Feyenoord na prowadzenie. W zaledwie kilka minut Stadionowi przejęli pełną inicjatywę i odwrócili niekorzystny wynik.
Na początku drugiej połowy wydawało się, że Feyenoord przypieczętuje swoje zwycięstwo. W 51. minucie Jordan Bos posłał znakomite podanie w tempo do Leo Sauera. Skrzydłowy błyskawicznie uciekł przeciwnikowi, ściął do środka i z zimną krwią pokonał bramkarza płaskim uderzeniem między nogami.
Kontrola wymyka się z rąk
Radość gości z Holandii nie trwała jednak długo. Zaledwie trzy minuty po trafieniu Sauera FCSB wróciło do gry. Rezerwowy Mihai Toma wyskoczył do dośrodkowania i oddał mocny strzał głową. Timon Wellenreuther odbił piłkę, ale futbolówka przekroczyła linię bramkową, co potwierdził zegarek sędziego.
Zamiast poszukać czwartego gola i ustabilizować mecz, Feyenoord cofał się coraz głębiej, a kontrataki były rozgrywane nerwowo i niechlujnie. Gospodarze przejmowali inicjatywę z każdą minutą, a wyrównanie wisiało w powietrzu. W 86. minucie Mamadou Thiam zupełnie niepilnowany uderzył głową z bliskiej odległości i doprowadził do remisu. Był to gol, który Feyenoord w pełni sprowokował swoją pasywną postawą.
Nawet po straceniu prowadzenia Feyenoord nie potrafił odzyskać porządku w grze ani wymusić na przeciwniku większej ostrożności. W doliczonym czasie przyszła kara ostateczna. W 95. minucie Florin Tănase wykorzystał zbyt dużą swobodę w okolicach pola karnego i precyzyjnym strzałem zapewnił FCSB zwycięstwo 4:3.
Jeszcze wcześniej Feyenoord mógł zamknąć spotkanie na swoją korzyść. Po świetnej indywidualnej akcji Gonçalo Borgesa piłka trafiła do Hadj Moussy, lecz kapitan zwlekał z oddaniem strzału i jego próba została zablokowana.
Ta porażka sprawia, że Feyenoord wydaje się praktycznie wyeliminowany z europejskich pucharów. Teoretycznie szanse wciąż istnieją, ale w praktyce będzie to niezwykle trudna misja. Aby zachować choć odrobinę nadziei na awans, zespół musi obowiązkowo wygrać zarówno ze Sturmem Graz, jak i Betisem.
Komentarze (0)