Feyenoord ma za sobą znakomity weekend. W meczu z Heraclesem Almelo drużyna Robina van Persiego nie pozostawiła rywalowi żadnych złudzeń, wygrywając aż 7:0. Bohaterem spotkania został Ayase Ueda, który już przed przerwą skompletował hat-tricka i potwierdził, że znajduje się obecnie w kapitalnej dyspozycji. O jego formie oraz o samej postawie zespołu szerzej dyskutowano w podcaście De Verlenging stacji RTV Rijnmond.
„To wyglądało jak komedia”
Dziennikarz Dennis Kranenburg, obecny na stadionie w Almelo, od początku miał przeczucie, że Feyenoord szykuje się na rekordowy wynik. - Widać było, że Heracles robi wszystko, by ułatwić życie Feyenoordowi. Dostałem nawet kilka wiadomości z pytaniem, czy przypadkiem nie zostali przekupieni. Gdyby podłożyć pod to muzykę z Benny Hilla, trudno byłoby się nie śmiać. To, co pokazali, było po prostu fatalne.
Choć Heracles zagrał słabo, nie można nie docenić samego Feyenoordu - a przede wszystkim Uedy. Japończyk imponuje skutecznością i pewnością siebie. - Nie powiedziałbym, że dopiero teraz pokazuje swoje możliwości. W poprzednich etapach kariery też potrafił zdobywać bramki. Teraz jednak aż promienieje na boisku - zaufanie, jakie czuje, widać w każdym jego ruchu. Strzela częściej niż raz na mecz, co mówi samo za siebie.
Zdaniem dziennikarza kluczowa różnica względem poprzednich miesięcy leży w sytuacji kadrowej. - W połowie ubiegłego sezonu odszedł Giménez i dopiero wtedy Ueda dostał szansę, by zostać pierwszym napastnikiem. Potem doznał kontuzji, więc trudno było o regularność. Teraz sytuacja wygląda inaczej - konkurencja za jego plecami nie stanowi dla niego zagrożenia. Dodatkowo do zespołu dołączył jego rodak, co też pomogło mu odnaleźć komfort psychiczny. Widać, że jest w świetnej formie - i fizycznie, i mentalnie.
Statystyki Japończyka robią ogromne wrażenie. Po zaledwie dziewięciu kolejkach Eredivisie ma już na koncie jedenaście bramek. - To rzadko zdarza się napastnikom Feyenoordu. A już hattrick w pierwszej połowie? W XXI wieku dokonali tego tylko czterej piłkarze: Kuyt, Guidetti, Giménez i teraz Ueda. Do tego strzelił 5000 gola w historii klubu. On bije rekord za rekordem. To, co robi, jest naprawdę wyjątkowe.
Wpływ Van Persiego
Nie bez znaczenia, jak zauważa Van Eersel, jest praca trenera. - Już pod koniec poprzedniego sezonu, kiedy Ueda wrócił po kontuzji, a Van Persie właśnie przejął zespół, Japończyk zdobył cztery bramki. Widać było, że zaczyna wchodzić na obroty. To nie przypadek - styl Van Persiego, szczególnie jego sposób gry w pressingu i podejście do ofensywy, bardzo mu odpowiada. Jedno ma związek z drugim - i w to naprawdę wierzę.
W rozmowie pojawił się też ton krytyczny - wobec Anisa Hadj-Moussy, mimo jego dwóch trafień. - Nie można zapominać, że również miał duży udział w zwycięstwie. Zdobył dwie bramki, zanotował asystę... ale powinien mieć ich więcej.
Chodzi o sytuację, w której Algierczyk dwukrotnie zignorował lepiej ustawionych kolegów. - W takich momentach nie możesz myśleć tylko o sobie. Sauer był lepiej ustawiony i trzy razy prosił o piłkę, wcześniej to samo dotyczyło Uedy. Trzeba wiedzieć, kiedy szukać własnej okazji, a kiedy zagrać dla dobra drużyny. To nie Hadj-Moussa S.A., tylko Feyenoord.
Dziennikarz zaznaczył przy tym, że taka postawa szkodzi nie tylko zespołowi, ale i samemu zawodnikowi. - Właśnie takie szczegóły robią różnicę. Jeśli zakończysz sezon z dwucyfrowym dorobkiem bramek i asyst, jak Paixão w zeszłym roku, to wkrótce zapukają po ciebie większe kluby. Ale do tego trzeba grać z głową.
Komentarze (0)