Mnóstwo sytuacji bramkowych, nieuznane gole, czerwone kartki i kontrowersyjne decyzje arbitra – w tym spotkaniu naprawdę nie brakowało emocji. Mimo to trudno oprzeć się wrażeniu, że Feyenoord sam skomplikował sobie życie, nie potrafiąc zamknąć meczu już w jego początkowej fazie. Zamiast spokojnego prowadzenia 4:0 po pierwszej połowie, kibice przez większość spotkania musieli żyć w napięciu przy wyniku 1:0.
Obie drużyny kończyły rywalizację w osłabieniu, ale to nie może być usprawiedliwieniem dla niewykorzystanych okazji gospodarzy. Szczególnie zawodnicy ofensywni powinni wyciągnąć z tego starcia ważną lekcję – brak skuteczności i nonszalancja w kluczowych momentach sprawiły, że wieczór, który mógł być prawdziwym pokazem siły, zamienił się w nerwowe oczekiwanie na końcowy gwizdek.
Jedyną bramkę, która ostatecznie przesądziła o losach meczu, zdobył Hadj Moussa. Jego trafienie zapewniło drużynie trzy punkty, lecz zawodnik nie będzie wspominał tego spotkania wyłącznie w pozytywnych barwach – w końcówce został bowiem wyrzucony z boiska po nierozważnym faulu, czym niepotrzebnie utrudnił swojej ekipie ostatnie minuty gry.
Dla Robina van Persiego było to udane przełamanie po rozczarowującym poprzednim starciu z Heerenveen – w ostatniej kolejce zeszłego sezonu Feyenoord przegrał w Fryzji 2-0. Tym razem jego podopieczni przez długi czas kontrolowali wydarzenia na boisku. W wyjściowym składzie ponownie pojawili się Givairo Read i Gijs Smal, którzy zajęli pozycje bocznych obrońców. Gospodarze od pierwszych minut narzucili swój rytm, a Ayase Ueda już we wczesnej fazie meczu zdobył bramkę, która jednak została anulowana z powodu spalonego. Chwilę później Hadj Moussa zmusił do interwencji debiutującego w Eredivisie bramkarza gości, Bernta Klaverboera.
Klaverboer – zastępujący o wiele bardziej doświadczonego Andriesa Noppaerta i pamiętający swój debiut w seniorskiej piłce pod okiem Van Persiego w pucharowym starciu z ASWH – świetnie poradził sobie z mocnym strzałem w krótki róg. Heerenveen, które już na początku straciło przez uraz Nikolaja Hoplanda, zostało zepchnięte do defensywy, ale wraz z upływem czasu tempo gry Feyenoordu spadło, co pozwoliło gościom złapać oddech. Dopiero pod koniec pierwszej połowy Rotterdamczycy ponownie przyspieszyli. Po dośrodkowaniu Reada doskonałą okazję do zdobycia gola miał Ueda, lecz Klaverboer ponownie popisał się skuteczną interwencją.
Niedługo później bramkarz Heerenveen musiał jednak skapitulować. Read efektownym zagraniem piętą obsłużył Hadj Moussę, a skrzydłowy z Algierii precyzyjnym strzałem w długi róg dał gospodarzom prowadzenie 1:0. Jeszcze przed przerwą Leo Sauer trafił do siatki, ale gol nie został uznany, gdyż Hadj Moussa – autor asysty – znajdował się na pozycji spalonej w fazie poprzedzającej akcję.
Dla kapitana Feyenoordu, Sema Steijna, był to setny mecz w zawodowej karierze. Pomocnik długo pozostawał w cieniu, ale kilka minut po zmianie stron mógł wpisać się na listę strzelców – jego techniczne uderzenie w kierunku okienka bramki znów zatrzymał czujny Klaverboer.
Chwilę później Feyenoord otrzymał poważny cios. Hadj Moussa, do tego momentu najlepszy zawodnik gospodarzy, głupio sfaulował Vasiliosa Zagaritisa. Po analizie VAR arbiter Robin Hensgens pokazał mu bezpośrednią czerwoną kartkę. Stadionowi musieli radzić sobie w osłabieniu przez ostatnie pół godziny. Van Persie szybko zareagował, zdejmując z boiska Steijna i Reada, wprowadzając Aymena Slitiego i Barta Nieuwkoopa. Opaskę kapitana przejął ten ostatni.
Grający z przewagą jednego zawodnika Fryzowie coraz częściej zapuszczali się pod pole karne Timona Wellenreuthera. Ringo Meerveld i Jacob Trenskow oddali groźne strzały, lecz brakowało im precyzji i zdecydowania. Ambicje gości osłabił jednak Hristiyan Petrov, który na kwadrans przed końcem – w dość kontrowersyjnych okolicznościach – zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Od tego momentu obie drużyny grały po dziesięciu.
Ostatecznie Feyenoord utrzymał jednobramkowe prowadzenie i zapisał na swoim koncie czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu. Podopieczni Van Persiego pozostają jedynym zespołem w Eredivisie, który w tym sezonie nie stracił jeszcze punktów. Kolejnym wyzwaniem dla ekipy z Rotterdamu będzie środowe zaległe spotkanie na własnym stadionie z Fortuną Sittard. W następną niedzielę Feyenoord zmierzy się natomiast na wyjeździe z AZ Alkmaar.
Mimo to nerwowych momentów nie brakowało. Nieuwkoop omal nie sprawił własnej publiczności niemiłej niespodzianki, gdy próbując głową zagrać piłkę do Wellenreuthera, nie zauważył czyhającego za jego plecami byłego piłkarza Feyenoordu, Dylana Vente. Napastnik Heerenveen z bliskiej odległości jednak chybił.
W końcówce to Feyenoord mógł przypieczętować triumf. Rezerwowy Gaoussou Diarra oddał mocny strzał, lecz Klaverboer ponownie uratował swój zespół. W doliczonym czasie gry, który trwał aż jedenaście minut, Vente jeszcze raz stanął przed szansą na wyrównanie, ale uderzył obok słupka.
Ostatecznie Feyenoord utrzymał jednobramkowe prowadzenie i zapisał na swoim koncie czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu. Podopieczni Van Persiego pozostają jedynym zespołem w Eredivisie, który w tym sezonie nie stracił jeszcze punktów. Kolejnym wyzwaniem dla ekipy z Rotterdamu będzie środowe zaległe spotkanie na własnym stadionie z Fortuną Sittard. W następną niedzielę Feyenoord zmierzy się natomiast na wyjeździe z AZ Alkmaar.
Komentarze (0)