Feyenoord Rotterdam znowu stracił cenne punkty w lidze. Portowcy znów rozegrali dwie różne połowy, znów mieli mnóstwo bramkowych okazji i znów ostatecznie kompletu punktów nie wywalczyli.
Mecz od samego początku wyglądał na pojedynek dwóch drużyn, które nie zamierzają odpuścić i powalczą o trzy punkty. Najpierw swoją okazję miał Strand Larsen, który wyprzedził Senesiego i kopnął w interweniującego Bijlowa, a niedługo później swoją pierwszą sytuację wypracował Sinisterra, ale Kolumbijczyk kopnął wysoko nad bramką. Przez kolejne kilkanaście minut mecz był co prawda rozgrywany dalej w dobrym tempie, ale brakowało bramkowych okazji. Gra toczyła się w środku pola, a akcje z jednej jak i z drugiej strony kończyły się przed polem karnym.
W 22. minucie Groningen wyszło na prowadzenie po bardzo ładnej akcji, którą wykończył ostatecznie Michael de Leeuw. Druga większa okazja gości i od razu była zamieniona na bramkę. Warto wspomnieć, że wszystko zaczęło się od współpracy Björna Meijera i Paulosa Abrahama, a całość wykończył weteran holenderskich boisk.
Po stracie gola Feyenoord dalej nie mógł wrócić na swój stary, dobry poziom. Brakowało dokładności, jakichkolwiek strzałów, szybkich akcji. Goście zdominowali zwłaszcza środek pola i z tym Feyenoord miał problem. Skrzydła jednak też za dobrze nie funkcjonowały. W każdym sektorze boiska Feyenoord był neutralizowany przez przeciwnika i frustracja była coraz bardziej słyszalna, chociażby na trybunach.
Dopiero pod koniec pierwszej połowy piłkarze Slota wrzucili wyższy bieg i zaczęli mocno naciskać na przeciwnika, który mocno się cofnął. W 43. minucie powinno być już 1-1. Zakotłowało się w polu karnym Groningen, po czym najpierw strzał oddał Til, a potem Linssen, ale wszystko było blokowane. Sędzia doliczył dwie minuty, podczas których nic się nie wydarzyło i do szatni Feyenoord zszedł przegrywając 0-1.
Drugą połowę Feyenoord rozpoczął bardzo konkretnie. Był atak za atakiem, ale w dalszym ciągu brakowało po prostu wykończenia czy celnego strzału. Groningen dalej grało mocno cofnięte, zespół z De Kuip na nich coraz mocniej napierał. Arne Slot szybko też zareagował. Już w 55. minucie na boisku zameldowali się Dessers i Wålemark, zaś z meczem pożegnali się Linssen i Alireza. Tuż po zmianach Sinisterra po raz kolejny mógł doprowadzić do remisu, ale jego strzał głową wybronił golkiper Groningen.
Grę Feyenoordu mocno rozchulał na prawej stronie Wålemark. Widać było po Szwedzie, że ma przeogromną chęć do gry i to było widać od samego wejścia. Ale dalej O Feyenoordzie mogliśmy mówić, że brakuje skuteczności, bo do 62. minuty powinno być już co najmniej 1-1. W 71. minucie Feyenoord w końcu wyrównał. Z narożnika pola karnego dośrodkował Aursnes, a to główką wykończył Dessers.
W 77. minucie powinno być znowu trafienie. Świetna akcja Wålemarka w swoim sektorze, dośrodkowanie na Dessersa, a Belg trafił w słupek. Warto wspomnieć, że wcześniejszy gol Cyriela oznacza, że został drugim zawodnikiem, który strzelił pięć goli dla Feyenoordu po wejściu jako rezerwowy w jednym sezonie Eredivisie, po Józsefie Kiprichu w sezonie 1992/93.
Feyenoord do samego naciskał, był drużyną zdecydowanie lepszą, ale koniec końców, jak w meczu z AZ, nie udało się przechylić szali na swoją stronę i Portowcy stracili znowu punkty w lidze.
Komentarze (0)