Feyenoord w sobotni wieczór nie pozostawił żadnych złudzeń. W meczu przed własną publicznością, rozegranym w surowych, jesiennych warunkach na De Kuip, rotterdamski zespół pokonał PEC Zwolle aż 6:1. Bohaterem widowiska został Ayase Ueda, który w fenomenalnym stylu zdobył cztery bramki i po piętnastu kolejkach Eredivisie ma już na koncie osiemnaście trafień.
Spotkanie rozpoczęło się od śmiałych ataków gospodarzy, którzy – z Gonçalo Borgesem w wyjściowej jedenastce – od pierwszych minut narzucili PEC Zwolle własne tempo. Feyenoord, mający w pamięci wymęczone zwycięstwo nad Telstar sprzed tygodnia, tym razem mierzył się z trzynastą drużyną ligi i szybko pokazał, że nie zamierza powtarzać wcześniejszych trudności.
Już po jedenastu minutach trybuny eksplodowały radością. Ayase Ueda świetnie odnalazł się w polu karnym po dograniu Borgesa i z pełnym spokojem wyprowadził Feyenoord na prowadzenie. Dziewięć minut później Japończyk znów znalazł się w odpowiednim miejscu i z zimną krwią podwyższył wynik na 2:0.
Dominacja gospodarzy narastała, a kolejne akcje jedynie potwierdzały, że to będzie wieczór jednego zawodnika. Po nieco ponad pół godzinie gry Ueda został powalony w polu karnym przez Toma de Graaffa. Arbiter Marc Nagtegaal bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Quinten Timber i mocnym, precyzyjnym strzałem w lewy róg bramki wykorzystał rzut karny, podnosząc wynik do 3:0.
Chwilę przed przerwą padł gol, który śmiało można nazwać ozdobą meczu. Gijs Smal posłał perfekcyjne, efektowne dośrodkowanie, a Ueda – wycofując się i balansując ciałem – zdołał uderzyć piłkę głową w samo okienko.
Druga połowa nie przyniosła zmiany scenariusza. Gospodarze wciąż grali swoje, a Ueda kontynuował koncert. Po świetnie wykonanym rzucie rożnym Luciano Valente Japończyk ponownie najwyżej wyskoczył w polu karnym i skierował piłkę do siatki, ustalając wynik na 5:0 oraz kompletując swoje czwarte trafienie tego wieczoru.
Dzięki temu wyczynowi Ueda dołączył do wąskiego grona piłkarzy Feyenoordu, którym udało się strzelić cztery gole w jednym meczu Eredivisie. Ostatnim, któremu się to udało, był Georginio Wijnaldum w 2011 roku. Co więcej, napastnik wyprzedził w ligowej klasyfikacji strzelców ubiegłorocznego lidera, Igora Paixão, który zakończył poprzedni sezon z szesnastoma bramkami.
Po siedemdziesięciu minutach Ueda opuścił boisko wśród zasłużonej owacji na stojąco. Zastępujący go Casper Tengstedt od razu mógł wpisać się na listę strzelców, lecz jego pierwsza próba została zatrzymana przez De Graaffa. Nie minęło jednak wiele czasu, a Duńczyk dopiął swego i zdobył debiutancką bramkę dla Feyenoordu, ustalając wynik na 6:0.
Jedynym niepokojącym momentem meczu była kontuzja Sem Steijna. Kapitan Feyenoordu, trzymając się za mięsień dwugłowy uda, musiał opuścić murawę. W jego miejsce pojawił się Ayoub Ouarghi, siedemnastolatek, który w ten sposób zadebiutował w pierwszej drużynie.
W doliczonym czasie gry PEC Zwolle zdobyło honorową bramkę. Po kontrowersyjnym zagraniu Ouarghiego piłkę złapał Wellenreuther, co sędzia zinterpretował jako niedozwolone podanie do bramkarza. Z pośredniego rzutu wolnego Shola Shoretire z bliska wpakował piłkę do siatki. Był to pierwszy ligowy gol PEC w Rotterdamie od 2004 roku.
Feyenoord nie pozostawił wątpliwości, kto tego wieczoru rządził na boisku, odnosząc przekonujące zwycięstwo 6:1. Teraz zespół może skupić się na nadchodzącym wyzwaniu w Europie — czwartkowym starciu wyjazdowym z FCSB w ramach szóstej kolejki Ligi Europy. Stawką tego meczu jest gra w europejskich pucharach na wiosnę, a trzy punkty w Bukareszcie mogą okazać się kluczowe. Stadionowych wspierać będzie komplet ponad czterech tysięcy kibiców, którzy wykupili wszystkie miejsca w sektorze gości.
Skład Feyenoordu: Wellenreuther (K); Lotomba, Ahmedhodžić (46' Kraaijeveld), Watanabe, Smal (62' Bos); Targhalline, Timber, Valente (62' Steijn); Hadj Moussa (C), Ueda (70' Tengstedt), Borges.
Komentarze (0)