Plany transferowe Feyenoordu są obecnie wyjątkowo klarowne. Klub z Rotterdamu wyciągnął wnioski z ostatnich dwóch sezonów, w których zbyt późne działania na rynku transferowym miały negatywny wpływ na wyniki sportowe. Zarówno za kadencji Arne Slota, jak i jego następcy Briana Priske, zespół tracił cenne punkty już na początku rozgrywek Eredivisie. W klubie panuje przekonanie, że taka sytuacja nie może się powtórzyć.
Dziennikarz Voetbal International, Martijn Krabbendam, informuje, że osoby odpowiedzialne za politykę sportową wokół De Kuip współpracują obecnie w pełnej zgodzie. Dyrektor generalny Dennis te Kloese, menedżer techniczny Mark Ruijl oraz dział skautingu wypracowali wspólną, jasno określoną wizję. — W ubiegłym lecie zbyt długo zwlekali. Hwang przyszedł dopiero na początku września, jeśli dobrze pamiętam. A wtedy Feyenoord miał już na koncie sześć straconych punktów — przypomina Krabbendam.
Na nadchodzące lato Feyenoord przygotowuje się z większym wyprzedzeniem i determinacją. Klub pobił swój rekord transferowy, sprowadzając Sema Steijna, a także intensywnie pracuje nad transferem Tsuyoshiego Watanabe z belgijskiego AA Gent. Belgowie oczekują jednak znaczącej kwoty za japońskiego obrońcę. — W tym okresie okna transferowego zawsze płaci się więcej — zauważa Krabbendam w podcaście Dick Voormekaar. — Ale w zamian masz pewność, że drużyna jest gotowa od pierwszego meczu. Tego, co wydarzyło się latem zeszłego roku, nie można było zaakceptować.
Watanabe ma wnieść do defensywy doświadczenie, które może okazać się niezbędne, zwłaszcza że z klubu mogą odejść David Hancko i Gernot Trauner. — Problem polega na tym, że Japończyk ma już 28 lat. Trzeba go traktować jako transfer „gotowego zawodnika”, podobnie jak Hwang czy Trauner. To piłkarz, który może od razu wejść do składu i zastąpić Hancko na lewej stronie, choć sam jest nominalnie prawonożny — tłumaczy dziennikarz.
Transfer Japończyka nie będzie jednak prosty do zrealizowania. — Rok temu mógł odejść do Bolonii za dziesięć milionów euro. Tyle Feyenoord na pewno nie zapłaci. W klubie doskonale wiedzą, że taki wydatek nie daje szans na tzw. „zwrot z inwestycji”. Dlatego cała sprawa jest dokładnie analizowana. Z drugiej strony, tego typu zawodnicy mogą przesądzić o awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów, o ile klub zapewni sobie kwalifikację przez ligę — dodaje Krabbendam.
Pochwały dla nowej strategii
Znany pisarz sportowy Michel van Egmond chwali nowy kierunek obrany przez klub. — Największym zwycięstwem Feyenoordu jest to, że wygląda na to — choć aż trudno w to uwierzyć — że wreszcie zaczęli naprawdę myśleć o tym, co robią. Widać strategię, logikę w działaniach i przede wszystkim — uczą się na błędach z przeszłości. A to, jak na Feyenoord, jest naprawdę wyjątkowe.
Komentarze (0)