Po wznowieniu rozgrywek Eredivisie atmosfera wokół Feyenoordu błyskawicznie stała się nerwowa. Drużyna Robina van Persiego poniosła kolejną porażkę — już czwartą w pięciu ostatnich spotkaniach — tym razem w domowym meczu z NEC. W najnowszym odcinku podcastu AD Voetbal wywołało to długą dyskusję na temat tego, czy sytuację w Rotterdamie można już określać mianem kryzysowej. Klubowy reporter AD, Mikos Gouka, zauważył, że w Feyenoordzie panuje nadal zbyt duży nacisk na pozytywy, które nie przekładają się na wyniki.
- Feyenoord wciąż trochę za bardzo akcentuje to, co w meczu poszło dobrze – stwierdził. – Przeciwko Stuttgartowi grali przez godzinę naprawdę nieźle, a niektórzy komentatorzy zachowywali się tak, jakby oglądali nowy Real Madryt. A przecież to spotkanie, podobnie jak wiele innych ostatnio, zakończyło się złym rezultatem. Może to wskazywać na pewną nieuczalność. W futbolu nie chodzi o to, by zagrać dobrą połówkę, lecz by jako topowy klub zdominować mecz i dowieźć zwycięstwo. Tymczasem to kolejny przypadek, gdy Feyenoord rozgrywa świetną pierwszą połowę, a po przerwie stopniowo się rozsypuje.
Słynne juz Verval na rust — dlaczego zespół gaśnie po przerwie?
Według Gouki problemem jest powtarzalny schemat: po przerwie Feyenoord traci kontrolę i intensywność. Co zaskakujące, Van Persie nie tłumaczy tego brakiem kondycji, lecz... nadmiernym bieganiem zawodników.
– Przed przerwą często podejmują właściwe decyzje, a po przerwie już nie – tłumaczy Gouka. – Zaczynają gonić rywali na 60 metrów, poruszają się za dużo i ostatecznie zaczyna to gorzej wyglądać. Ale wtedy pojawia się pytanie: skoro przed przerwą decyzje są dobre, to dlaczego po przerwie już nie? Czy jednak nie wynika to z przemęczenia, spadku koncentracji albo reakcji przeciwnika? Van Persie sam widzi problem nieco inaczej. Według niego Feyenoord przede wszystkim powinien wcześniej „zabić mecz”.
- Trener podkreśla, że przed przerwą muszą mocniej przycisnąć, aby później nie znaleźć się w tarapatach – wyjaśnia Gouka. – Tyle że przykłady temu przeczą. Z FC Utrecht prowadzili 2:0, potem zrobiło się 2:2 i dopiero rzutem na taśmę wygrali. Z Volendam prowadzili komfortowo, a potem nagle pada gol na 2:1 i znowu robi się nerwowo. Nie można więc mówić, że dwubramkowa przewaga pozwala im spokojnie dowieźć zwycięstwa.
Zmiana Hadj-Moussy i problem ze skrzydłami
W analizie nie mogło zabraknąć oceny gry Anisa Hadj-Moussy, jednego z najjaśniejszych punktów Feyenoordu w ofensywie. – Jeśli na coś naprawdę warto zwrócić uwagę, to właśnie na niego – powiedział Gouka. – Ogrywał Kaplana jak chciał, kilka razy posyłając mu piłkę między nogami. Ale jego finalne akcje, niestety, nadal nie przynoszą wystarczającego efektu.
Van Persie zdjął Hadj-Moussę z boiska, argumentując, że skrzydłowy nie realizował odpowiednio obowiązków defensywnych. Wejście Slitiego nie przyniosło jednak oczekiwanego impulsu. – Sliti nie stoi jeszcze na poziomie Hadj-Moussy – stwierdził Gouka. – Feyenoord jest od Hadj-Moussy mocno zależny. I zastanawiam się, czy za pięć lat Van Persie podjąłby tę samą decyzję. Przy 2:2, po zejściu Hadj-Moussy, nie było już wrażenia, że Feyenoord może jeszcze coś stworzyć. A sprawa wraca też do Diarry i Borgesa – kosztowali odpowiednio 3,5 i 11 milionów, a dziś nie są w stanie zmienić oblicza meczu. Nie za cenę, którą za nich zapłacono, i na pewno nie na podstawie tego, co pokazują. To poziom zbyt niski, aby pomóc złamać opór NEC.
Czy na De Kuip jest już kryzys?
Cztery porażki w pięciu spotkaniach sprawiły, że w klubie coraz częściej pada słowo „kryzys”. Czy słusznie? – Tu pojawia się pytanie: czy to określenie jest przesadzone, czy może warto je zaakceptować, by wszystkich postawić na baczność? – zastanawiał się Gouka. – W klubie mogą myśleć: gramy przecież nie najgorzej. Ale jeśli spojrzeć chłodniej: wyniki są fatalne. Jeśli nie pokonają Celticu, żegnają się z europejską wiosną. A strata do PSV, już w listopadzie, jest spora. Wtedy sezon zamienia się w ratowanie tego, co jeszcze da się uratować.
Gouka na koniec cytuje samego Van Persiego: – Trener sam przyznał, że przegrać cztery z pięciu meczów to jak na Feyenoord wynik absolutnie niegodny.
Komentarze (0)