Eric Gudde po swoim odejściu z KNVB jest już oficjalnie emerytem. W rozmowie z Algemeen Dagblad wspomina swoje lata spędzone w futbolu. Przez długi czas pracował m.in w Feyenoordzie.
- To, co mnie najbardziej poruszyło w ciągu tych wszystkich lat pracy, to komentarz moich synów, kiedy w Feyenoordzie działy się najróżniejsze rzeczy. Jesper i Tim chodzili jeszcze do szkoły, nadal wszyscy razem mieszkaliśmy, kiedy pewnego dnia Tim powiedział: "Tato, czy możemy wrócić do naszego starego życia? Kiedy jeszcze pracowałeś dla gminy? Wszystko było wtedy normalne. To naprawdę wyrwało nas z równowagi.
Jednak w Rotterdamie również odnosił wielkie sukcesy, jak choćby mistrzostwo w 2017 roku. - Cóż, to było bardzo wyjątkowe. Późniejsze przyjęcie z innymi członkami zarządu, spotkanie w sali posiedzeń z rodziną i dziećmi. Jesper, Tim i Wouter, którzy również tam wtedy byli. To było bardzo emocjonalne. Wylano tam kilka łez - mówi Gudde, który osiągnął dobre wyniki również pod względem finansowym.
- W Feyenoordzie przeszliśmy od sytuacji, w której mieliśmy trzydzieści milionów euro długu do kapitału własnego wynoszącego trzydzieści milionów plus. Wiele osób pracowało na to niezwykle ciężko, ale oczywiście tytuł ligowy miał o wiele większy wpływ - i tak powinno być. To właśnie sprawia, że piłka nożna jest tak fascynującym i intensywnym światem. Jest to niezwykle satysfakcjonujące, gdy po latach ciężkiej pracy, wszystko w końcu układa się w całość.
Komentarze (0)