Anis Hadj Moussa rozegrał w sobotni wieczór znakomite spotkanie przeciwko Heraclesowi Almelo. Algierczyk zdobył dwie bramki jeszcze przed przerwą, znacząco przyczyniając się do wyjazdowego zwycięstwa Feyenoordu 4:1. Dzięki temu występowi jego dorobek w tym sezonie wzrósł do jedenastu goli i trzech asyst, a forma zawodnika zbiera zasłużone pochwały.
— Przede wszystkim dziękuję i bardzo się cieszę, że udało mi się zdobyć dwie bramki w pierwszej połowie. To pozwoliło nam szybko objąć prowadzenie — powiedział po meczu Hadj Moussa w rozmowie z Feyenoord ONE. — Udało mi się trafić już na samym początku, co było dla mnie bardzo ważne osobiście, ale przede wszystkim cieszę się z tego dla drużyny, bo to efekt wspólnego wysiłku.
Oba gole zdobył prawą nogą — co nie jest dla niego codziennością. — To prawda, że nie jestem przyzwyczajony do strzelania prawą nogą — powiedział z uśmiechem. — Ale dziś właśnie tak się stało, i to dwukrotnie.
Zadowolenia nie krył również z własnego rozwoju piłkarskiego. — Potrafię zejść do środka, mogę iść wzdłuż linii — lewą lub prawą nogą. To rzeczywiście utrudnia życie obrońcom. Ale wiem, że wciąż mam nad czym pracować. Cieszę się z tego, gdzie jestem teraz. Trener bardzo mi pomaga, a koledzy z zespołu wspierają mnie w dalszym rozwoju.
Wyczekiwana konfrontacja z PSV
Algierczyk opuścił boisko w drugiej połowie, ale jak sam tłumaczy, nie miało to związku ze zmęczeniem czy urazem. — To była decyzja prewencyjna. Mam na koncie cztery żółte kartki, a kolejna wykluczyłaby mnie z następnego meczu. Nie chcieliśmy ryzykować, dlatego zdecydowano się na zmianę.
A ten kolejny mecz to hit przeciwko PSV — bezpośredni rywal w walce o miejsce premiowane grą w Lidze Mistrzów. — To spotkanie będzie miało ogromne znaczenie. Może zadecydować o drugim miejscu, które daje bezpośredni awans do fazy ligowej Champions League — podkreślił ofensywny zawodnik.
Z ławki rezerwowych oglądał drugą połowę, która — jego zdaniem — była mniej przekonująca niż pierwsza. — Z perspektywy ławki widać wszystko inaczej, ale uczciwie mówiąc, mieliśmy jeszcze kilka okazji, by podwyższyć wynik. Zrealizowaliśmy założenia trenera, szczególnie te dotyczące wysokiego pressingu, choć mogliśmy to zrobić lepiej. Nie wyglądało to już tak dobrze jak w pierwszej połowie, ale mimo to jestem zadowolony z postawy drużyny.
Szczera radość z gola kolegi
Na koniec były zawodnik Patro Eisden czy Olympic Charleroi odniósł się do trafienia Givairo Reada, który ustalił wynik meczu na 4:1. Skrzydłowy i prawy obrońca mają ze sobą dobrą boiskową chemię. — Oczywiście, że się cieszę, kiedy on strzela gola albo notuje asystę. To trochę tak, jakby był moim młodszym bratem. Naprawdę jestem z niego bardzo dumny — powiedział z uśmiechem.
Komentarze (0)