Anis Hadj Moussa cieszy się ze swojego rozwoju w barwach Feyenoordu. 23-letni skrzydłowy w rozmowie z Feyenoord ONE opowiada o życiu w Rotterdamie, swojej roli w drużynie oraz o wsparciu, jakie otrzymuje od trenera Robina van Persiego. Po meczu ze Stuttgartem udzielił swojego pierwszego wywiadu po angielsku, a także w rozmowie z klubowym kanałem postanowił mówić w tym języku.
– Mój angielski nie jest jeszcze najlepszy, ale spróbujemy. Co tydzień mam lekcje i idzie mi coraz lepiej. Czasem uczę się razem z Targhalline, a często indywidualnie – mówi z uśmiechem zawodnik. Jak przyznaje, jego życie poza boiskiem bardzo się zmieniło od czasu transferu z Vitesse do Feyenoordu. – Kiedy wychodzę z domu i mam ochotę na zakupy, coraz częściej fani proszą mnie o wspólne zdjęcie. Zawsze są tak serdeczni, że trudno byłoby mi odmówić.
Poza treningami Hadj Moussa potrafi również dobrze się bawić. – Gram dużo w FIFĘ. Myślę, że jestem najlepszy w całej drużynie. Chłopaki boją się ze mną grać, więc nikt nie chce podjąć wyzwania – śmieje się. – Ani Leo Sauer, ani Read. Gram w FIFĘ bardzo zespołowo – dużo podań, mało dryblingów.
Algierczyk podkreśla, że czuje się w drużynie naprawdę doceniony. – Jestem bardzo szczęśliwy, bo czuję ogromne zaufanie ze strony trenera. Jestem z tego dumny. Teraz moim zadaniem jest dawać z siebie wszystko na boisku – dla drużyny i dla kibiców. Bardzo cieszę się też z tego, że zostałem drugim kapitanem. Nie chodzi o to, że mam więcej obowiązków niż wcześniej, ale mam poczucie, że muszę więcej mówić, bardziej angażować się na boisku. To dobrze – bo właśnie to pomaga mi rozwijać się jako zawodnik.
Robin van Persie regularnie rozmawia ze swoim podopiecznym o jego rozwoju. – Van Persie powiedział mi, że mam w sobie coś, co może sprawić, że stanę się wielkim piłkarzem, więc nad tym pracuję. Na początku było trudno, musiałem się przyzwyczaić, ale teraz idzie coraz lepiej. Nie jestem typowym liderem. Gram po swojemu i to właśnie poprzez grę chcę pokazać, że mogę pomagać drużynie. Dużo rozmawiam z Aymenem Slitim – pomagam mu i daję wskazówki, gdy jest to potrzebne. To ważne, bo on jest jeszcze młody. Każdy potrzebuje kogoś, kto potrafi doradzić. Często rozmawiamy, a ja mogę być dla niego dobrym przykładem – gramy na tej samej pozycji i obaj jesteśmy lewonożni.
Mimo pochwał, Algierczyk pozostaje wobec siebie wymagający. – Jestem zadowolony, bo zajmujemy pierwsze miejsce w tabeli, ale wiem, że mogę dać więcej – więcej goli, asyst, kluczowych podań. Nad tym pracuję i na koniec sezonu zobaczymy, jakie będą efekty.
Van Persie aktywnie pomaga mu w tym procesie. – Co tydzień analizujemy moją grę. Omawiamy, kiedy iść jeden na jeden, kiedy podać, a kiedy rozpoznać, że zbliża się dwóch rywali i trzeba odegrać piłkę do Reada. Rozmawiamy o mnóstwie takich sytuacji. Staram się poprawiać z tygodnia na tydzień. Jeśli najlepszym rozwiązaniem jest podać – trzeba to zrobić. Wiem, że to nigdy nie chodzi o mnie, ale to też część mojego stylu gry. Moim zadaniem jest pomagać drużynie.
Skrzydłowy zauważa, że znacząco poprawił się również w grze bez piłki. – Odkąd zacząłem lepiej bronić i więcej biegać dla zespołu, widzę, że wszystko układa się lepiej. Pomyślałem sobie: dobrze, będę robił to krok po kroku – i teraz czuję, że mogę być naprawdę wartościowym zawodnikiem dla Feyenoordu.
Zwraca też uwagę na dane statystyczne. – Biegam naprawdę dużo. Już nikt nie może powiedzieć, że gram tylko wtedy, gdy mam piłkę przy nodze. Może tak było w Vitesse albo na początku w Feyenoordzie, ale już nie. Teraz pokonuję około jedenastu kilometrów w każdym meczu. Nie jest to coś, co szczególnie lubię, ale muszę to robić. I jest w porządku.
Komentarze (0)