Dávid Hancko przeżył we wtorkowy wieczór wyjątkowy moment w starciu z PSV. Były obrońca Feyenoordu, reprezentujący dziś Atlético Madryt, zmierzył się w Lidze Mistrzów z ekipą z Eindhoven i zdobył przy tym swoją pierwszą bramkę dla hiszpańskiego klubu. Po spotkaniu obrońca długo rozmawiał z przedstawicielami niderlandzkich mediów, podkreślając, że chce w najbliższym czasie pojawić się w Rotterdamie, by oficjalnie pożegnać się z kibicami i klubem.
– To był ciężki mecz, co wiedzieliśmy już przed pierwszym gwizdkiem. PSV potrafiło w tej edycji Ligi Mistrzów pokonać bardzo mocnych rywali, a ja sam mam za sobą niejeden wymagający występ na tym stadionie – mówił Hancko w rozmowie z Voetbal International. – Początek spotkania był dla nas wyjątkowo trudny. PSV od razu stworzyło sobie kilka groźnych sytuacji i świetnie przechodziło do kontrataków. Później jednak zaczęliśmy wygrywać pojedynki, lepiej organizować pressing i od tego momentu przejęliśmy kontrolę. Jestem bardzo szczęśliwy, bo to dla nas niezwykle ważne mecze.
Dla Słowaka była to pierwsza bramka od momentu, gdy latem przeniósł się do Madrytu. – To trafienie ma dla mnie duże znaczenie. Wcześniej miałem już kilka okazji, ale piłka nie wpadała do siatki tak, jak bywało wcześniej w mojej karierze. Poziom naszych napastników i intensywność gry są tu jednak zupełnie inne niż to, do czego byłem przyzwyczajony. Cieszę się, że w końcu trafiłem – i że akurat przeciwko PSV, pierwszy raz w regulaminowym czasie gry. To naprawdę miłe uczucie.
Goście z Rotterdamu
Hancko zaprosił na spotkanie w Eindhoven dwóch znajomych z Feyenoordu. – Zaprosiłem fizjoterapeutę i kierownika od sprzętu Feyenoordu, więc bardzo się cieszę, że mogli być na stadionie. Widzieli moją bramkę, a tuż po meczu dostałem też mnóstwo wiadomości od chłopaków z Rotterdamu. Oczywiście jako drużyna jesteśmy przede wszystkim zadowoleni z wygranej, bo była dla nas ogromnie ważna.
– Wciąż używam ochraniaczy z Feyenoordu. Czekaliśmy z żoną na narodziny naszego drugiego synka, dlatego nie chciałem ich zmieniać. Urodził się dwa miesiące temu, więc myślę, że w święta zrobimy sobie ładne zdjęcie, a potem wezmę nowe. Ale te stare zostaną ze mną na zawsze. Zawsze miło zobaczyć logo Feyenoordu przed meczem – przynosi mi szczęście. Zwłaszcza w spotkaniach przeciwko PSV.
Szybka aklimatyzacja w Atlético to, zdaniem obrońcy, przede wszystkim zasługa czasu spędzonego w Rotterdamie. – Feyenoord przygotował mnie na taki krok. Tam też presja była ogromna – praktycznie w każdym spotkaniu czułem obowiązek, by zagrać na najwyższym poziomie. Dzięki temu łatwiej było mi odnaleźć się w Atlético. Jestem zadowolony z liczby minut, które dostaję, i to wszystko naprawdę wygląda jak spełnienie marzeń. Odejście z Feyenoordu było trudne, ale dziś również jestem bardzo szczęśliwy.
Komentarze (0)