Quilindschy Hartman w krótkim czasie po przenosinach do Burnley ponownie zwrócił na siebie uwagę selekcjonera reprezentacji Holandii, Ronalda Koemana. Lewy obrońca znalazł się w kadrze Oranje i czuje się coraz pewniej w realiach Premier League.
– Do kadry wróciłem trochę wcześniej, niż sam się spodziewałem – przyznaje w rozmowie z Algemeen Dagblad. Latem Hartman pożegnał się z Feyenoordem, a jego odejściu towarzyszyły głośne komentarze dotyczące ostatnich miesięcy spędzonych w Rotterdamie. Na jego słowa zareagowali wówczas publicznie trener Robin van Persie oraz dyrektor generalny Dennis te Kloese.
– Nie było w tym żadnego problemu – podkreśla dziś Hartman. – Po prostu powiedziałem szczerze, jak wyglądały moje ostatnie miesiące w klubie. Mogłem oczywiście powiedzieć, że wszystko było wspaniale, ale to nie byłaby prawda. Kibice i dziennikarze zawsze mówią, że chcą szczerości od zawodników – więc kiedy ktoś mówi otwarcie, jak się czuje, to powinno być raczej zaletą niż wadą. Lepiej usłyszeć coś prawdziwego niż krótkie, nic nieznaczące frazesy.
„Nie chciałem nikogo urazić”
Hartman przyznaje, że jego słowa nigdy nie miały na celu wywołania kontrowersji. – Nie chciałem nikogo obrazić ani powiedzieć niczego złego o Feyenoordzie. Wręcz przeciwnie – dziś, gdy znów jestem w pełni sił, ponownie podziękowałem klubowemu sztabowi medycznemu za wszystko, co dla mnie zrobili. To również dzięki nim mogę teraz być z powrotem w reprezentacji.
Zawodnik rozumie jednak, że nie wszystkim fanom spodobały się jego wypowiedzi. – Rozumiem, że część kibiców mogła odebrać to źle. Dla nich Feyenoord znaczy wszystko. Z drugiej strony, mam nadzieję, że potrafią docenić szczerość – że powiedziałem po prostu, co czułem i jak przeżyłem tamten okres.
Hartman podkreśla, że jego wspomnienia z Rotterdamu są wyłącznie pozytywne. – W tamtym czasie chciałem nawet jeszcze raz dokładnie wyjaśnić, co miałem na myśli. Byłoby mi bardzo przykro, gdyby którykolwiek z kibiców Feyenoordu miał przez to negatywne wspomnienia ze mną związane. Ja sam absolutnie tak tego nie postrzegam – Feyenoord to wspaniały klub.
Z byłym trenerem, Robinem van Persiem, nie utrzymuje już kontaktu, choć – jak sam mówi – ich rozstanie przebiegło w pełnym szacunku. – Porozmawialiśmy wtedy, gdy odchodziłem. Powiedziałem mu, że życzę powodzenia, a on życzył tego samego mnie. Tak to powinno wyglądać.
Na koniec Holender podkreśla, że z radością śledzi to, co dzieje się w jego byłym klubie. – Feyenoord radzi sobie świetnie, fajnie patrzeć, jak znowu są na szczycie. Wszystko układa się dobrze – z Feyenoordem i ze mną. I to jest najważniejsze, prawda?
Komentarze (0)