Powrót Hwanga In-beoma to dla Feyenoordu bardzo dobra wiadomość. Po okresie przerwy spowodowanej kontuzją południowokoreański pomocnik ponownie wnosi jakość i energię do środka pola drużyny Robina van Persiego. Zespół z Rotterdamu pewnie utrzymuje się na szczycie Eredivisie, lecz w europejskich rozgrywkach musi szukać sposobu na odbudowanie swojej pozycji po dwóch kolejnych porażkach.
- Przegrana z Aston Villą była rozczarowaniem – przyznał Hwang. – Zagraliśmy naprawdę dobrze, ale nie wykorzystaliśmy swoich okazji. W piłce na tym poziomie to często robi różnicę. Teraz musimy pokazać reakcję – w niedzielę gramy u siebie z FC Utrecht i chcemy na De Kuip dać kibicom powód do radości.
Według Hwanga różnica między meczami ligowymi a występami w europejskich pucharach jest wyraźna. - To zupełnie inna intensywność. W Eredivisie to my zwykle kontrolujemy piłkę i narzucamy tempo gry. W Europie częściej trzeba biegać za piłką i być gotowym na szybsze tempo i większą fizyczność przeciwnika. Ale jeśli spojrzy się na to, ile sytuacji stworzyliśmy przeciwko tak mocnej drużynie jak Aston Villa, to też pokazuje nasz poziom i potencjał.
Po powrocie do zdrowia Hwang od razu odegrał ważną rolę, zwłaszcza w obliczu absencji Quintena Timbera i Jakuba Modera. - Po kontuzji nigdy nie jest łatwo wrócić i od razu wskoczyć na właściwe obroty – mówi. – Jestem jednak zadowolony z tego, jak to wyglądało. W sytuacji, gdy Timber jest kontuzjowany, a Moder od dłuższego czasu nie gra, trzeba być gotowym, żeby natychmiast pomóc drużynie. W topowym klubie nie ma czasu na powolne wprowadzanie.
Co jednak, gdy Timber i Moder wrócą do gry? - Trener często rotuje składem i to jest w porządku – tłumaczy Hwang w rozmowie z Algemeen Dagblad. – Mamy wielu świetnych pomocników, więc nigdy nie wiesz, kto akurat zagra. Ale właśnie tak wygląda rywalizacja na najwyższym poziomie – zawsze jest konkurencja między zawodnikami. Dzięki temu wszyscy wzajemnie się napędzamy i podnosimy poprzeczkę coraz wyżej. Oczywiście, nikt nie cieszy się, gdy nie gra, ale trzeba to akceptować. Decyzje podejmuje trener, a na końcu liczy się tylko to, żeby cały zespół był szczęśliwy po zakończeniu sezonu.
Hwang rozpoczął obecny sezon pechowo – znów musiał zmagać się z problemami zdrowotnymi. - Podczas meczu z Excelsiorem poczułem coś w nodze. Na początku myślałem, że to nic poważnego, tylko lekki 'dyskomfort', ale ból nie ustępował – wspomina. – Tym razem chciałem wrócić dopiero wtedy, gdy będę w stu procentach gotowy, dlatego cała rehabilitacja trwała trochę dłużej. W piłce nigdy nie masz gwarancji, że zagrasz, ale najważniejsze, że znów jestem do dyspozycji drużyny.
Komentarze (0)