KNVB potwierdza, że rozmawia z ING na temat utworzenia specjalnego funduszu, który ma pomoc najbardziej potrzebującym klubom w Holandii podczas pandemii koronawirousa.
O spotkaniu w Zeist niewiele wiadomo, ale za kulisami trwa dyskusja na temat planu pomocy. A kluby boją się przyszłości: każdego dnia, gdy piłka się nie toczy, rosną obawy w holenderskim futbolu.
KNVB informuje, że utworzenie funduszu ratunkowego jest odrębne od wszelkich dodatkowych środków, które rząd podejmuje dziś wieczorem. - Tylko dla nas jest jasne, że im dłużej to potrwa, tym większe będą problemy - powiedział rzecznik.
Do tej pory z pewnością piłkę wstrzymano do co najmniej 6 kwietnia. Na razie KNVB bierze pod uwagę trzy scenariusze: rozgrywanie ligi przed 30 czerwca, po 30 czerwca lub w ogóle. Tak czy inaczej, wszystko będzie dużo kosztowało.
Nic dziwnego, że KNVB podejmuje współpracę z ING, bank jest sponsorem stowarzyszenia od lat 90. A kluby przecież też mają swoje konta. Rozmowy dotyczą teraz Eredivisie, a reszta ma nastąpić. Aż do lig amatorskich.
W Hiszpanii związek udostępnił już 500 milionów klubom, które mają problemy finansowe z powodu koronawirusa. Liga również się tam zakończyła w połowie marca. Teraz kluby mogą ubiegać się o utracony dochód, na przykład z praw telewizyjnych. Są to nieoprocentowane pożyczki, które muszą spłacić w ciągu czterech do sześciu lat.
Nadal nie jest jasne, czy wkrótce stanie się tak w Holandii. - W tej chwili, jako przedstawiciele wszystkich klubów, staramy się radzić sobie z kryzysem ramię w ramię - mówi Mattijs Manders. Dyrektor Eredivisie mówi, że nie może jeszcze wydać merytorycznej opinii na temat funduszu kryzysowego.
Komentarze (0)