W tym tygodniu kilku piłkarzy Feyenoordu ponownie opuszcza Rotterdam, by dołączyć do swoich reprezentacji narodowych. W wielu przypadkach oznacza to długie, wielogodzinne podróże samolotem na inne kontynenty. Klub staje więc przed stałym wyzwaniem: jak sprawić, by ci zawodnicy po powrocie byli wciąż zdrowi, wypoczęci i gotowi do gry?
Od początku sezonu Feyenoord niezwykle skrupulatnie monitoruje kondycję fizyczną swoich piłkarzy oraz ich zdolność do gry. Dane analityczne odgrywają w tym procesie coraz większą rolę. Doskonałym przykładem był przegrany mecz wyjazdowy w Bradze – wtedy Robin van Persie dokonał zmian w składzie na ponad połowie pozycji, kierując się przede wszystkim względami zdrowotnymi i potrzebą regeneracji zawodników.
W nadchodzącym tygodniu Van Persie i jego sztab będą mieli znacznie mniej wpływu na obciążenie swoich zawodników. Feyenoord dzieli się co prawda swoimi danymi z poszczególnymi federacjami, jednak ostateczna decyzja dotycząca wykorzystania piłkarzy należy do selekcjonerów reprezentacji.
– Mamy bardzo dobry kontakt między naszym sztabem medycznym, działem przygotowania fizycznego a federacjami, w których grają nasi zawodnicy – tłumaczy Van Persie. – Ta współpraca zazwyczaj przebiega bardzo dobrze. Read odczuwa obecnie lekki dyskomfort w pachwinie, dlatego zaleciliśmy, by podczas tego zgrupowania zagrał mniej minut w młodzieżowej reprezentacji Holandii.
Tylko rekomendacje, żadnych gwarancji
Zalecenia Feyenoordu mają jednak charakter doradczy – klub nie ma realnej kontroli nad tym, ile czasu zawodnik spędzi na boisku. Dane i analizy przekazywane federacjom mają jedynie wesprzeć decyzje selekcjonerów, nie narzucać ich. Z podobnymi wskazówkami klub zwraca się również bezpośrednio do samych zawodników, przypominając, że to oni w pierwszej kolejności są odpowiedzialni za własną formę i zdrowie.
Nowy napastnik, Cyle Larin, który właśnie dołączył do reprezentacji Kanady, podchodzi do tego z dystansem. – To dla mnie nic nowego. Od dziesięciu lat regularnie podróżuję na mecze kadry i jestem do tego przyzwyczajony – mówi.
Podobnie reaguje Jordan Bos, który ponownie udaje się w podróż do Australii – trwającą niemal cały dzień. – Zawsze odczuwam skutki takich lotów. To ma wpływ na organizm, ale robię wszystko, by dobrze się regenerować i unikać kontuzji – mówił jeszcze przed poprzednim zgrupowaniem.
Podróże międzykontynentalne nie są dla Feyenoordu niczym nowym. Od lat w składzie klubu występują piłkarze z Azji, Ameryki Północnej czy Australii. Obecnie oprócz Larina i Bosa dotyczy to również In-Beoma Hwanga, Ayase Uedy i Tsuyoshiego Watanabe.
Szczególnie delikatna jest sytuacja Hwanga, który dopiero co wrócił do gry po kontuzji, a już musi odbyć wyczerpującą podróż do Korei Południowej. Z punktu widzenia klubu nie jest to idealne rozwiązanie, ale Feyenoord niewiele może w tej sprawie zrobić.
– Trzeba jednak pamiętać, że dla piłkarzy to ogromny zaszczyt – podkreśla Van Persie. – Reprezentowanie swojego kraju zwiększa nie tylko ich dumę, ale i wartość sportową oraz rynkową. Jesteśmy dumni, że tylu naszych zawodników dostępuje tego zaszczytu.
Larin dodaje, że czuje się doskonale wspierany przez klub także podczas takich przerw: – Od początku pobytu w Rotterdamie czuję wsparcie ze strony Feyenoordu – zarówno na boisku, jak i poza nim. Klub pomaga wszystkim reprezentantom w procesie regeneracji, byśmy mogli jak najszybciej wrócić do pełnej dyspozycji.
Sztuka snu – klucz do regeneracji
Nie jest to nowa praktyka. Feyenoord od lat intensywnie wspiera zawodników odbywających długie podróże. W przeszłości podobne problemy z jet lagiem miewał Santiago Giménez, wracający z meczów reprezentacji Meksyku. Klub opracował dla niego specjalny plan snu – po powrocie do Holandii piłkarz musiał pozostać aktywny, zamiast od razu się położyć. Wysłano go na basen, by pomóc organizmowi przystosować się do nowej strefy czasowej, co pozwoliło mu szybciej dojść do formy.
Feyenoord przykłada ogromną wagę do jakości snu swoich zawodników. Piłkarze noszą specjalne pierścienie mierzące długość i jakość snu, a dane te są analizowane przez klubowych specjalistów. Dzięki temu możliwe jest indywidualne dopasowanie treningów i regeneracji, co ma szczególne znaczenie właśnie w okresach reprezentacyjnych.
Eksperci są zgodni – ryzyka kontuzji po długich podróżach nigdy nie da się całkowicie wyeliminować, ale można je znacząco zmniejszyć. Kluczową rolę odgrywa sen i odpowiednie nawodnienie organizmu.
– To najważniejsze – mówi Larin. – Sen i właściwe nawodnienie to podstawa, by być gotowym na kolejny mecz.
Mimo to w Feyenoordzie doskonale wiedzą, że po tak dalekich podróżach nie ma żadnych gwarancji – nie każdy zawodnik wróci do Rotterdamu w pełni sił. Ale klub robi wszystko, by ryzyko zmęczenia i kontuzji zminimalizować, a jego reprezentanci jak najszybciej znów mogli stanąć do walki w czerwono-białych barwach.
Komentarze (0)