Nicolai Jørgensen wierzył w dobry wynik w Amsterdamie. Po kilku minutach Klasyku było już wiadomo, że nic z tego, bowiem czerwoną kartkę obejrzał Jerry St. Juste.
- Nikt nie obwinia Jerry'ego. On sam wie najlepiej, co zrobił. Żaden gracz nie robi czegoś podobnego celowo. Nie widziałem dokładnie, w jaki sposób postawił stopę. Gdy to się stało, byłem po drugiej stronie boiska - mówi Duńczyk.
- Chcieliśmy pokazać coś jako zespół, ponieważ jesteśmy przekonani, że możemy osiągnąć wysoki poziom takim składem. Sytuację z Jerry'm ocenię jako nadmierne zmotywowanie. Szkoda, że do tego doszło. Przez 85. minut musisz grać w dziesięciu, a publiczność chce dobrego meczu jedenastu przeciwko jedenastu - podsumował napastnik.
Komentarze (0)