Po meczu pomiędzy Rangersami i Feyenoordem miała miejsce sprzeczka między Karsdorpem a wieloma fanami Feyenoordu. Obrońca omówił to w rozmowie z RTL 7. - Rozumiem fanów, że jeśli przegrasz, to wskazuje na mnie grupa dwudziestu lub trzydziestu mężczyzn, wykonując jednorazowe gesty lub pokazując środkowy palec. W porządku - mówi obrońca.
- Ale jest też inna historia. Może nie powinienem tego mówić, ale też jestem emocjonalnym facetem - mówi dalej. Obrońca wskazał, że jest także szykanowany prywatnie. - Ci faceci są jednak za telefonem. Niech przyjdą do klubu i mi to powiedzą w twarz. Nie dlatego, że coś im zrobię, ale niech zostawią moją rodzinę w spokoju. Mogą powiedzieć o mnie wszystko, ale niech nie mieszają w to mojej rodziny - zdradza Karsdorp.
- W pierwszym okresie w klubie już to przerabiałem i myślałem, że na tym się skończy. Wyjechałem na jakiś czas za granicę, ale chciałem wrócić. Cieszę się, że tutaj znów jestem. Naprawdę cieszę się, że gram dla tego klubu i noszę jego koszulkę. Szkoda, że do tego doszło. Nie wiem nawet, czy mogę nazwać ich fanami, ale mnie tym naprawdę urazili - podsumował rozemocjonowany Rick.
Komentarze (0)