Feyenoord poniósł w czwartek kolejną porażkę, przegrywając 1:3 z Celtikiem. W programie Voetbalpraat szeroko dyskutowano o problemach, które uporczywie powracają w drużynie prowadzonej przez Robina van Persiego. Choć wynik był rozczarowujący, analitycy zauważyli również pewne fragmenty meczu, w których Feyenoord prezentował się solidnie. Mimo to ogólny wniosek pozostaje niezmienny: zespół cierpi na mankamenty, które wciąż nie zostały rozwiązane.
Kenneth Perez podkreślał, że Feyenoord momentami grał lepiej, niż wskazuje na to końcowy rezultat. - Najdziwniejsze jest znowu to samo: ja naprawdę nie uważam, żeby Feyenoord zagrał źle. Zdobyli bramkę już przy pierwszej okazji. Kapitalny gol — świetne podanie od Valente, doskonałe przyjęcie piłki przez Steijna, dobre odegranie i Ueda finalizuje akcję. Tego brakowało im ostatnio najbardziej: skutecznego wykorzystania pierwszej szansy. A mimo to i tak wszystko później idzie nie tak. W tej drużynie jest coś, co zwyczajnie nie funkcjonuje.
Były piłkarz Feyenoordu, Karim El Ahmadi, również wyrażał niepokój nad trendem ostatnich tygodni. - To zaczyna być naprawdę strukturalne. Pięć meczów, w których przede wszystkim w drugiej połowie rozdajesz prezenty. Pada za dużo bramek przez nieprzejętych zawodników wbiegających z drugiej linii. Przeciwko NEC to było największe zagrożenie — Timber patrzył tylko do przodu i liczył, że stoperzy to załatwią. Przeciwko Celtikowi było identycznie: Targhalline powinien był wracać. On to widział, ale i tak to się powtarza. Nawet bramka Stuttgartu — wszyscy patrzą tylko na piłkę, a nikt na wbiegających pomocników.
Perez zaznaczał jednocześnie, że problemem nie jest zaangażowanie. - Feyenoord naprawdę ciężko pracuje. To nie kwestia braku wysiłku. Robią też wiele rzeczy dobrze, a jednak nic z tego nie wychodzi.
Danny Koevermans zwrócił uwagę, że nie można lekceważyć przeciwnika. - Uważam, że Celtic zagrał dobrze, nie zapominajmy o tym. Ich środek pola funkcjonował zaskakująco dobrze, tego się nie spodziewałem. Feyenoord kilka razy próbował ich wysoko pressować, ale Szkoci umieli się spod tego presingu ładnie wyprowadzić.
Zdaniem El Ahmadiego kluczowy problem leży w braku odpowiedniej koordynacji w drugiej linii. - Mówią, że dane wyglądają dobrze, że dużo biegają. Ale to, że biegasz dużo, nie znaczy jeszcze, że biegasz mądrze. Czasem biegają niepotrzebnie i tworzą się luki. Zwłaszcza w środku pola było to widać przeciwko Celtikowi. Steijn cały czas wyskakiwał do pressingu, podczas gdy czasem lepiej byłoby po prostu zostać na pozycji. To nie zawsze jest dowód na to, że wszystko robisz dobrze.
W programie szeroko omawiano również postawę Anisa Hadj Moussy. Koevermans w jego grze najbardziej ceni swobodę i nieprzewidywalność. - W programie szeroko omawiano również postawę Anisa Hadj Moussy. Koevermans w jego grze najbardziej ceni swobodę i nieprzewidywalność. Musisz mu zostawić trochę wolności. Gdy patrzysz, jak on przyjmuje piłkę po przerzutach… On tę piłkę wręcz głaszcze. To czysta przyjemność oglądać go w akcji. Pozwól mu robić swoje w ofensywie.
Perez dodał jednak ważne zastrzeżenie. - Też lubię takich piłkarzy, bo dziś większość zawodników gra jak maszyny. Talent potrzebuje przestrzeni. Ale to przecież normalne, że siadasz z nim do analizy nagrań. Nie możesz mówić: „Skupiam się na dziesiątce, a prawoskrzydłowy niech robi, co chce.
Koevermans uściślił swój pogląd: - Nie o to mi chodzi. On ma mieć wolność w ataku. Ale oczywiście zadania defensywne też ma wykonywać. El Ahmadi zauważył, że przeciwko Celtikowi Hadj Moussa już prezentował większy balans. - Kilka razy dośrodkował bardzo wcześnie, zarówno prawą, jak i lewą nogą. Zwłaszcza w drugiej połowie, gdy Feyenoord zaczął wyglądać trochę lepiej. Moim zdaniem on robi postępy. Miał kilka meczów, w których był niewidoczny, ale teraz widać poprawę.
Koevermans dodał: - Dobrze miesza rozwiązania. Raz robi zejście, które wszyscy znają, ale obrońcy i tak się na nie nabierają. A potem dorzuca precyzyjnie. Widać postęp.
Klubowy reporter Martijn Krabbendam ocenił sytuację bardzo ostro w specjalnym wydaniu podcastu Dick Voormekaar.
- To było naprawdę bardzo słabe. Conte powiedział kiedyś, że jedna porażka może się zdarzyć, dwie oznaczają problem strukturalny, a trzy to już kryzys. Jeśli w Napoli obowiązuje taka logika, to w Feyenoordzie również powinna. A patrząc na wyniki i grę z ostatnich miesięcy, trudno być optymistą. Są fazy dobre, ale długie fragmenty są po prostu złe. Brakuje jakiejkolwiek regularności.
- Podobne uczucie miałem tylko przy meczu z Bragą na wyjeździe. Zwłaszcza gdy porównasz to z zeszłym rokiem: wtedy mieliśmy niesamowitą kampanię w Lidze Mistrzów pod Priske. Dokładnie rok temu siedzieliśmy w Manchesterze na meczu z City. Teraz, dwanaście miesięcy później, nie potrafisz pokonać Celticu. Awans w Europie staje się bardzo trudny. A w lidze straty również są duże. To nie wygląda dobrze.
Dziennikarz przyznał też, że próbował pytać Van Persiego, czy widzi różnicę między początkiem sezonu a obecną formą. - Zapytałem go choćby o mecz z Heraclesem, wygrany 7:0. Ale on nie widzi dysproporcji. A przecież jeśli przegrywasz pięć z sześciu ostatnich spotkań, to to jest kryzys. Możesz publicznie mówić, że jesteś Feyenoordem i takie wyniki są niedopuszczalne. To normalne, że powinny się włączyć wszystkie alarmy. Na trybunach czuć to wyraźnie, ale wewnątrz klubu jakoś nie. A trener musi reagować, jeśli coś nie działa.
- Nie widzę trenera, który byłby zagubiony. Van Persie jest spokojny i potrafi wiele rzeczy dobrze tłumaczyć. Ale za bardzo trzyma się pozytywów i momentów, które wychodzą, a za mało mówi o tym, co idzie źle. To samo dotyczy Sem Steijna. On też mówi, że „nie jest tak źle”. A to mnie niepokoi. Trzeba być krytycznym, szczególnie teraz. My też widzimy boisko. I to, co widzimy, jest niegodne Feyenoordu.
Shaqueel van Persie zadebiutował, co wzbudziło zdziwienie dziennikarzy, biorąc pod uwagę dostępnych na ławce piłkarzy. - Na treningach pewnie wygląda to dobrze i zasłużył na minuty. Ale jak to możliwe, że Tengstedt siedzi na ławce? Albo Borges? Razem kosztowali siedemnaście milionów euro. A gdy Feyenoord przegrywa, na boisko wchodzi młodzieżowiec. To samo było wcześniej ze Slitim. Teraz Diarra pojawił się jak królik z kapelusza. Trudno tu znaleźć logikę. Normalnie masz stałych zmienników, a tu wygląda to jak loteria. Van Persie ma pewnie swoje przemyślenia, ale dla obserwatorów to dziwne.
Dennis van Eersel w podcaście Feyenoord: De Verlenging również był bardzo krytyczny. - To po prostu nie jest wystarczająco dobre, a w Europie Feyenoord ma gigantyczny problem. Wszystko posypało się od meczu z Bragą. Od tamtego momentu drużyna tylko goni wydarzenia. A jeśli u siebie przegrywasz z tak słabym Celtikiem, to eliminacja jest blisko. Stadion był cichy, nic się nie zazębiało.
Dennis Kranenburg podkreślił, że nadzieje na awans są coraz mniejsze. - Przed wami mecze z Realem Betis i na wyjeździe z FCSB. Z dwunastoma punktami awans jest możliwy, ale to bardzo trudne wyjazdy. A patrząc na to, jak Feyenoord zagrał przeciwko Celtikowi, trudno mi uwierzyć w awans. To było kompletnie niepotrzebne. Celtic był naprawdę słabiutki. To nie była wielka drużyna. To był mecz na zasadzie: kulawy przeciwko ślepemu. I ślepy miał więcej szczęścia, bo kulawy popełniał błędy.
- Watanabe zwykle świetnie doskakuje i wygrywa pojedynki. Tym razem jednak został wyciągnięty przez napastnika, a Celtic idealnie wbiegł w powstałą lukę. To było sprytne z ich strony - mówił Van Eersel.
Drugi gol, sprokurowany przez Timona Wellenreuthera, również budził frustrację. - Jestem tym zmęczony. Oni biorą zbyt duże ryzyko w rozegraniu. Już wcześniej była piłka, która ledwo uszła bez szwanku. To nie pierwszy raz, że budują zbyt wolno i ryzykownie. To doprowadza do szału - ocenił Kranenburg.
Quinten Timber rozpoczął mecz na ławce, co eksperci uznali za uzasadnione po wysłuchaniu Van Persiego. - Wyjaśnienie było jasne: chodzi o bramki tracone w kontrach. To zaczyna się w środku pola, a on chciał większej stabilizacji. Jedynym dostępnym kontrolującym pomocnikiem był Targhalline. Timber przy swojej obecnej formie nie ma wielkiego prawa narzekać, przeciwko NEC był po prostu bardzo słaby.
Komentarze (0)