Dla Cyle’a Larina przeprowadzka do Rotterdamu była nie lada zmianą. Napastnik, który dorastał w kanadyjskim Brampton, zdążył już przyzwyczaić się do słońca i ciepła na Majorce, dlatego zamiana śródziemnomorskiego klimatu na deszczową, wietrzną Holandię musiała być sporym kontrastem. Zwłaszcza w taki dzień jak ten - gdy na przemokniętej murawie De Kuip próbował wnieść swój wkład w zwycięstwo Feyenoordu. I zrobił to.
- To był mój pierwszy kontakt z piłką - śmieje się Larin w rozmowie z Hansem Kraayem juniorem. Następnie opowiada o swoim stylu gry:
- Lubię mieć piłkę przy nodze i bardzo odpowiada mi sposób, w jaki gra ten zespół. Kiedy wchodzę na boisko, natychmiast czuję chęć do gry. Mogę występować zarówno jako środkowy napastnik, jak i tuż za nim – na pozycji numer dziesięć. Gram tam, gdzie jestem potrzebny. Cieszę się, że dzisiaj wygraliśmy.
Kiedy Kraay pyta go o pierwsze wrażenia z pobytu w Rotterdamie, Kanadyjczyk odpowiedział: - Pierwsze doświadczenia są naprawdę świetne. Uwielbiam naszych kibiców – zarówno podczas meczów ligowych, jak i europejskich. Zawsze nas wspierają i dodają drużynie energii. To właśnie taka atmosfera sprawia, że można zdobywać mistrzostwa. Bardzo lubię grać z tymi chłopakami.
Reporter ESPN postanawia lekko go sprowokować, sugerując, że napastnik nie powinien spokojnie czekać na swoją szansę w wyjściowym składzie. Larin jednak reaguje spokojnie:
- Jestem cierpliwy. Dopiero tu przyjechałem i muszę się jeszcze dobrze wpasować w system gry. Kiedy przyjdzie mój moment, zamierzam go wykorzystać. Myślę, że trener Van Persie nie składa nikomu żadnych obietnic – i słusznie. Powiedział mi jedynie, że spodoba mi się gra w tym klubie i że naszym celem jest walka o mistrzostwo - tłumaczy napastnik Feyenoordu.
Komentarze (0)