Quinten Timber trafił do siatki w końcówce meczu derbowym i pod wodzą Robina van Persiego może być pewny miejsca w wyjściowej jedenastce. W ostatnich tygodniach sporo mówiło się jednak o przyszłości pomocnika – jego kontrakt z Feyenoordem wygasa latem przyszłego roku, a dodatkowo stracił opaskę kapitańską. Nic więc dziwnego, że pojawiły się pytania, czy to nie był jego ostatni występ w barwach klubu z Rotterdamu przy zbliżającym się końcu letniego okna transferowego.
– W piłce nożnej trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na takie pytanie – powiedział Timber w rozmowie z ESPN. Pomocnik potwierdził jednocześnie, że temat transferu do Bayeru Leverkusen jest już nieaktualny. – Niezależnie od tego, co działo się w ostatnich tygodniach, dla mnie najważniejsze jest wygrywanie. Zawsze byłem w tej kwestii szczery i otwarty – jeśli coś się dzieje, trener dowiaduje się o tym ode mnie. A w tej chwili nie dzieje się nic.
Timber nie ukrywa, że docenia swoją obecną sytuację w klubie. – Jestem bardzo wdzięczny, że mogę grać dla Feyenoordu i cieszę się z każdej minuty spędzonej na boisku. W ostatnich tygodniach priorytetem dla mnie było to, aby być zdrowym i gotowym do gry. Dzisiejsza bramka to nagroda za tę ciężką pracę i coś, co dawało mi siłę w trudniejszych momentach – dodał.
Końcówka meczu nie była jednak dla niego łatwa – pojawiły się skurcze mięśni, które – jak przyznaje – są odzwierciedleniem stresu związanego z sytuacją poza boiskiem. – Miałem kilka dobrych, szczerych rozmów z trenerem, ale bardziej w kontekście ludzkim niż sportowym. Rozmawialiśmy o wszystkim, co się o mnie pisze. Powiedziałem mu też, że na boisku zawsze będę dawać z siebie sto procent. Moje ciało jednak reaguje na tę presję i stąd te skurcze – podsumował Timber.
Komentarze (0)